Na zakwasie, drożdżowy, pszenny, z ziarnami – 16 października celebrujemy Światowy Dzień Chleba. Z tej okazji wybraliśmy się do Nowego Koprzywna w gminie Barwice, by odwiedzić gospodarstwo ekologiczne „Pod Kasztanem” i choć na chwilę powrócić do smaków dzieciństwa.
Kierując się na północny-zachód w kierunku Brusna, gdy droga zwęzi się do jednego pasa i pokonamy już odpowiedną liczbę zakrętów, zobaczymy samotny przystanek pks-u i ogrodzone działki. W głębi dwa drzewa kasztanowe i spacerujący wolno zwierzyniec: krowy, kozy, kury, psy…
Państwo Małgorzata Lewicka i Mariusz Ciesielski - właściciele gospodarstwa i domu wczasowego „Pod Kasztanem”, zgodnie przyznają, że świadomie wybrali życie „na końcu świata”. Wolni od miejskiego zgiełku, funkcjonują w rytmie wyznaczanym przez codzienną pracę i obowiązki, współgrając z naturą i zmieniającymi się porami roku. Ich rodzinna historia w Nowym Koprzywnie sięga lat 70-tych, gdy do siedliska wśród lasów i pól sprowadziła się mama pani Małgorzaty – Stanisława Lewicka. Życie poza miastem dalekie było wówczas od sielskości. Brak kanalizacji, gazu, a przede wszystkim drogi dojazdowej do najbliższej miejscowości sprawiały, że opanowanie sztuki pieczenia chleba stanowiło kwestię przetrwania. Pani Stanisława z dumą podkreśla, że w tych trudnych warunkach wychowała pięcioro zaradnych dzieci, z których każde obeznane jest pracą na roli i z wypiekiem chleba.
Córka Małgorzata – kontynuatorka rodzinnej tradycji, pozostaje wierna stylowi życia rodziców i ich gustom kulinarnym. -Chleb wypiekamy według receptury babki Gertrudy – opowiada. -Proces rozpoczyna od przygotowania zakwasu. Receptura wydaje się prosta: mąka, woda i trochę soli. Ale to wielofazowy proces, który wymaga odpowiedniego kontrolowania i „piekarskiego wyczucia”.
Dziś praca w piekarni jest już odrobinę lżejsza, gdyż ciasto wyrabiane jest w mieszarce. Najpierw maszyna działa na wolnych obrotach, później przyśpiesza, a któryś z domowników sprawdza czy ciasto jest już odpowiednio wyrobione i dodaje kolejne składniki. Z mieszarki uformowana masa trafia na stolnicę, gdzie dzielona jest na porcje o zbliżonej wadze. –Staramy się by bochenki ważyły około kilograma, nie stosujemy jednak odważników i bazujemy w tym względzie na doświadczeniu – tłumaczy pani Małgosia. W kolejnym etapie ciasto odstawiane jest do wyrośnięcia w prostokątnych foremkach, aż wreszcie za pomocą łopaty na długim drążku trafia do rozgrzanego pieca.
– Jest sycące, odżywcze i doskonale smakuje –wyjaśnia pani Stanisława. –Zawsze powtarzam, że wystarczą dwie kromki by zaspokoić głód, podczas gdy chleba z supermarketu trzeba czasem zjeść i pół bochenka. Wszystko co dobre, zamknięte jest pod twardą skórką, dzięki temu nasz chleb zachowuje świeżość nawet przez dwa tygodnie. Wystarczy owinąć go w lnianą ściereczkę i schować do chlebaka.
W Nowym Koprzywnie wyrabiany jest chleb trzech rodzajów – ciemny, ciemny z ziarnami i jasny, ale na życzenie klienta może powstać też specjalna odmiana z czosnkiem lub cebulą. Gospodarze z zadowoleniem zauważają, że przynajmniej część stosowanej do wypieków mąki pochodzi ze zbóż z ich własnej uprawy.
– Chcemy trafić z tym produktem do odpowiedniej grupy ludzi, którzy cenią zdrowy i naturalny smak –mówi pan Mariusz. Z naszymi wyrobami bywamy na „Targach Chleba i Miodu” w Bornem Sulinowie, jednak nie szukamy specjalnie rozgłosu. Z racji na ograniczone możliwości produkcyjne (piec załadowywany jest tylko raz w tygodniu w piątki), nastawiamy się na klientów indywidualnych. Zdarzają się nam zamówienia z dalszych zakątków regionu, jednak dominują odbiorcy z Barwic i Szczecinka.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z pensjonatem, bo do niego trafiają już ludzie z całej Polski. -Chcieliśmy, by było to miejsce klimatyczne i ekologiczne, z dala od zgiełku miasta, gdzie można odpocząć i zrobić sobie detoks od pośpiechu i telefonów. Okazało się, że ludzie rzeczywiście tego potrzebują –zauważa pan Mariusz –Jesteśmy na miejscu by pomóc i ugościć, ale jeśli ktoś nie potrzebuje wskazówek, zostawiamy mu wolną przestrzeń. Tu każdy robi to, na co ma ochotę. Spaceruje po okolicy, śpi, czyta, ćwiczy, łowi ryby w stawie. Bywa, że goście chcą pomóc przy wykopkach albo opóźniają swój wyjazd o kilka godzin aby zabrać ze sobą wypieczony chleb. Najbardziej nas jednak cieszy, kiedy wracają po raz kolejny. Ostatecznie wszyscy pragniemy czasem zaszyć się na końcu świata.
Matrymonium za 5zł.12:40, 16.10.2021
Taka jedna "annaa" wywiesza ogłoszenia, że szuka chłopa i pisze:
-Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 24 lat i zgrabne ciało,
moje nagie zdjęcia i kontakt na stronie...".
A ja uważam, że jest beznadziejna, durna i brzydka, bo te ogłoszenie pojawia się od kilkunastu tygodni..
i chłopa ciągle nie ma... 12:40, 16.10.2021
Bazyl14:05, 17.10.2021
1 0
Może taka wymagająca, czeka na rycerza na białym koniu i nie może się doczekać 14:05, 17.10.2021