Nie potrzeba szczególnego talentu plastycznego, ale wiele pokory i cierpliwości. Pisanie ikony to bowiem obcowanie z wielowiekową tradycją, rodzaj duchowych rekolekcji, a dla wielu uczestników także praca w założonej, prywatnej intencji.
- Moja droga do ikon była dość długa i kreta – wspomina pani Katarzyna Kobuszewska, po raz drugi prowadząca warsztaty pisania ikon w Parsęcku.
- Z zawodu jestem plastykiem, studiowałam także historię sztuki. Ikona przyszła do mnie późno, bo już w życiu dorosłym. Zawsze jednak powtarzam, że tak naprawdę to Pan Bóg przyszedł do mnie w ikonie, aby moja wiara zmartwychwstała.
Tematem warsztatów był wizerunek Trójcy Świętej autorstwa Adrieja Rublowa. To uczestnicy, grupa w większości mająca już pewne doświadczenie malarskie, sami zdecydowali o jego wyborze. Dla pani instruktor, to już piąte spotkanie z tym motywem. – Rok temu miałam okazję pisać ikonę Rublowa w oryginalnym rozmiarze, czyli 114 centymetrów w podstawie, na 142 centymetry wysokości.
Technika w jakiej powstają dzieła, to tempera chuda, zwana również jajową lub żółtkową.
– Postępujemy tak jak 1300 lat temu nakazał kanon i jak w XV wieku malował Rublow. Złocimy prawdziwym złotem, malujemy farbami, które sami ucieramy z żółtkiem, a naszym medium jest piwo.
Nie bez znaczenia pozostaje również zastosowane drewno. Podobrazia powstały z lipy, a szpongi, czyli wzmocnienia w poprzek desek, z buczyny.
– To ważne by pozostać wiernym kanonowi. Proces tworzenia ikony przypomina bowiem przepisywanie stron Biblii. Musimy być skupieni, staranni i dokładni.
To co w Parsęcku niezwykłe, to fakt że uczestnicy dzielili swój czas pomiędzy codzienną pracę a warsztaty. Pomimo zmęczenia, pośpiechu i ogromu obowiązków, każdego popołudnia przez dziesięć kolejnych dni (pomiędzy 21 a 31 lipca) przychodzili do świetlicy wiejskiej i obcowali ze sztuką.
Jak bardzo to dla nich ważne, dowodzi fakt, że dwie uczestniczki przybyły do Parsęcka z naprawdę daleka. Pani Danuta Kwiecień aż z Berlina, a pani Anna Szymańska z Podkowy Leśnej. W procesie żmudnego pisania ikon znalazły radość, wyciszenie i Bożą opiekę.
Duchowym wsparciem podczas pracy był dla artystów ksiądz Piotr Domaros – proboszcz parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Parsęcku.
Jak podkreśla pani Katarzyna, ikonopisarstwo to droga która nie zna granic wiekowych, ani zawodowych. Jest to jednak droga trudna, gdyż w trakcie tworzenia człowiek mierzy się z całym szeregiem emocji: złością, niecierpliwością, zazdrością. Te wszystkie uczucia trzeba podczas pracy wyciszyć, gdyż inaczej nie osiągniemy założonego celu. Pisanie ikon to bowiem rodzaj wewnętrznych rekolekcji, podczas których człowiek musi pojednać się z Bogiem i poukładać sam ze sobą.
Aron16:53, 04.08.2022
Ksiądz z dziewczętami ?to dziwne. A nie powinni być tam chłopcy?!???
Do Lidka 21:19, 04.08.2022
Ty nie masz czego żałować bo ty tam byłaś ???
Baloon22:21, 04.08.2022
Do autorki M Michalskiej. Droga była kreta ?? Czy kręta ?? Jest różnica???
???00:23, 05.08.2022
Tyle zrozumiałeś z artykułu? Błysnąłeś bo literówkę znalazłeś?
Lidka21:16, 04.08.2022
1 3
Zalujesz że Ty tam nie byłeś :)