Zamknij

Pamiętacie piekarnię Wirkusa przy ul. Lipowej? Wspominamy jej smak, historię i piekarza.

09:27, 12.06.2025 Aktualizacja: 09:30, 12.06.2025
Skomentuj fot. Rajmund Wełnic / Rok 2001, wypiekanie chleba w piekarni przy ulicy Lipowej fot. Rajmund Wełnic / Rok 2001, wypiekanie chleba w piekarni przy ulicy Lipowej

Dziś w Historycznym Czwartku będzie smakowicie. Pamiętacie legendarną piekarnię Feliksa Wirkusa przy ulicy Lipowej? 

Młodsi pewnie już nie, bo piekarnia zamknęła się w roku 2007, a kilka lat później w ogóle zburzono kamieniczkę u stóp wieży ciśnień gdzie się mieściła, a więc dziś nie pozostał po niej ślad. 

Nie ukrywam, że nie mogę tego odżałować. Z wielu powodów. Przede wszystkim to smak i zapach dzieciństwa, gdy w piątkowe popołudnie czekało się w długiej kolejce na pachnące, gorące bochny chleba wynoszone przez umączonych piekarzy na lady sklepowe. Brakuje mi małych, rodzinnych firm, z tradycją i oferujących wyroby opartych o receptury przekazywane z pokolenia na pokolenia.  

Smutny to był widok, gdy piekarnia z ulicy Lipowej znikała z powierzchni ziemi, razem z piecem, w którym Feliks Wirkus (1923-2003) przed dekady piekł chleb karmiąc mieszkańców Szczecinka.  

Wspomnijmy osobę pana Feliksa, któremu to zawdzięczamy. Urodził się w Chojnicach, a do zawodu piekarza przyuczał się od czternastego roku życia.  W szczecineckiej piekarni przy ulicy Lipowej pracował od roku 1950. Na jego głowie była cała firma i po siedmiu latach odkupił ją od pana Sworowskiego, ówczesnego właściciela. Przez te kilkadziesiąt lat niewielki zakład u podnóża Górki Wodociągowej stał się jedną ze sztandarowych firm rodzinnych Szczecinka.  

W piekarni przy Lipowej stał piec i większość urządzeń mających po ponad sto lat, a sprowadzonych po wojnie z Łodzi. Sercem zakładu był opalany węglem piec firmy Haagen – Rinau z Bremy i Berlina. Bez zarzutu działał do ostatniego dnia. W trosce o przyzwyczajenia konsumenta właściciel do końca działalności nie zmienił pieca na elektryczny, gazowy, czy olejowy. 

W połowie lat 90. interes przejęli bliscy piekarz, prowadzili go z powodzeniem do roku 2007, gdy konkurencja piekarni-molochów okazała się zbyt mocna. Smak i jakość wyrobów z piekarni z Lipowej do końca pozostały jednak na najwyższym poziomie. 

Skąd się brała tajemnica powodzenia wirkusowego chleba? Z hołdu i szacunku do tradycji, dobrej jakości półproduktów bez chemicznych polepszaczy, a przede wszystkim kunsztu piekarza. Chleb „od Wikrusa” był mięsisty. To tajemnica staropolskiej receptury.  

Przygotowania do wypieku zaczynały się od ukwaszenia mąki żytniej. Sekretem każdego piekarza jest odpowiednia temperatura, w której zachodzi ten proces. Następnie dodawało się do tego mąkę pszenną, drożdże, sól i wodę. W chlebie pana Wirkusa mąki żytniej było więcej niż w większości obecnie wypiekanych chlebów. Całość mieszało się w mieszałce, a następnie wyrobione ciasto dzielono na kęsy, ważyło i wkładało się do koszyczków, gdzie garowały, czyli rosły.  

Kluczowy jest moment trafienia z garą, czy rozrostu ciasta przed włożeniem do pieca. Tej umiejętności nabywa się latami i dobry piekarz zawsze potrafi we właściwej chwili włożyć surowe bochenki do pieca. Samo umieszczenie chleba na tzw. tło (ceramiczna płyta wewnątrz pieca) z łopaty (drewniane narzędzie w kształcie łopaty na długim kiju) to nie lada sztuka. W żargonie piekarniczym nazywa się to sadzaniem chleba. Nauka tego zajmowała około dwóch lat.  

Pieczenie odbywa się w dwóch etapach, a długość każdego z nich to sekret piekarza. W sumie chleb spędzał w piecu o temperaturze około 260 stopni Celsjusza około 40 minut.  

A skąd bierze się chrupiąca i błyszcząca skórka? Przede wszystkim należy zadbać o kęsy ciasta w czasie rozrostu i umiejętne odpieczenie (pierwszy etap pieczenia). Chleba nie można wysuszyć i tu przydaje się piekarnicze wyczucie. Bochenek swój połysk zawdzięczał swoistej saunie (w pewnym momencie w środku pieca wytwarza się prawdziwą parówkę) zwanej świlą. Oczywiście i tu nie było mowy o udoskonalaniu czegoś chemicznymi dodatkami.  

To już koniec małych szczecineckich piekarni z długą tradycją. Kilka lat temu zamknięto także piekarnię obwarzanków Relskich, także z historią sięgającą czasów przedwojennych. 

(Rajmund Wełnic, Biuro prasowe Urzędu Miasta )

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(8)

Stary mieszkaniecStary mieszkaniec

18 0

Pamiętam gdy jako dzieciak kupowało się chleb, jeszcze ciepły i w drodze do domu 1/4 się zjadło. Była jeszcze piekarnia u Pana Bizio przy ul. Żukowa (koło obecnej biblioteki przy. ul. Wyszyńskiego) gdzie był najlepszy chleb pszenny i bułko drożdżówki z posypką. I komu to przeszkadzało ? że zapytam słowami klasyka ? :-)

09:56, 12.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ChlebolubChlebolub

13 0

Wykończyły to ich astronomiczne podwyżki czynszu, czyli lokalna władza, i to jeszcze zanim ta sama władza zdążyła dojść do stołków w Warszawie i zrobić to samo innym podwyżkami cen prądu i gazu. Z molochów to wtedy chyba tylko Saturn był, a ta piekarnia miała kolejki prawie zawsze. Każdego może to spotkać,

10:23, 12.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Mieszkaniec Mieszkaniec

13 0

Pamiętam ten kolejki choć bliżej mi było do piekarni na Koszalińskiej gdzie jako dziecko często stałem za girącym chlebem i oczywiście ćwiartką jedzoną w drodze do domu. Mieliśmy sąsiada który pracował u Wirkusa i przynosił nam wracając po pracy świeże pieczywo. Tego zapachu i smaku pieczywa nie sposób zapomnieć ...👍

10:47, 12.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TrolekTrolek

5 13

Ale przecież teraz mamy piekarnię w każdym dyskoncie. Piecze Biedronka, Lidl, Lewiatan itp. A wypieki takie, że niech się Wirkus schowa. Francuskie, włoskie, bez glutenu. Najgorsze jednak jest to, że jedzenie mąki pszennej w wypiekach jest szkodliwe. Człowiek po pieczywie choruje.

11:16, 12.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AbcAbc

10 0

Tak właśnie było i komu to przeszkadzało? Też pamiętam z dzieciństwa kolejki do piekarni a w środku piekarzy w białych strojach niczym lekarze na dyżurze ;) można było kupić świeże, gorące prosto z pieca bułki oraz chleb. A do tego drożdżowki i pączki. W dzisiejszych czasach nie każdy lubi podgrzane mrożonki z marketów i pakowany, krojony chleb.

11:47, 12.06.2025
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Lipowa Lipowa

1 6

Akurat u wirkusa w piekarni to za czysto to nie było,uniformom też było daleko do bieli

13:09, 12.06.2025

Powrot do przeszłoścPowrot do przeszłośc

6 1

Stoisz w kolejce dochodzisz do kasy a przed Tobą znika ostatni chleb nagle z zalady drzwi się otwierają wchodzi na biało ubrany piekarz trzymając w rękach z jednej strony deskę dlugosci około 2 m moze 2,5 a na niej rozłożony zarumieniony chleb z chrupiącą skórką płacisz dostajesz chlebek podrzucasz go w ręku bo jeszcze gorący wracasz do domu z oskubanym chlebem i zrypka od mamy ze nie wytrzymałeś;)

22:25, 12.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Lipowa Lipowa

1 4

Dobrze, że nie ma tego smrodzącego czarnym dymem na okolicę komina

07:36, 13.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

smacznegosmacznego

1 0

Obecnie ten ogłupiony polski naród zajada się marketowym głęboko mrożonym stolcem,z którego powstają bułeczki i chlebek z całą tablicą Mendelejewa. Czego oczekiwać skoro lekarz na dyżurze żre chinską zupę. Chcieliście zachodu,to macie.

09:31, 13.06.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%