Rolnicy wracają na ulice. W piątek protest w centrum Szczecinka

Już w najbliższy piątek, 14 listopada, centrum Szczecinka zostanie częściowo sparaliżowane. Od południa, czyli od godziny 12:00, na ulicy Jana Pawła II pojawią się ciągniki rolnicze. To część ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, która potrwa około dwóch godzin i ma zwrócić uwagę na dramatyczną sytuację polskiej wsi.

To kontynuacja protestów sprzed wakacji. Rolnicy, którzy wówczas dali rządowi czas na reakcję, po żniwach wracają na drogi – tak jak zapowiadali. Ich postulaty pozostają niezmienne: ratunek dla upadających gospodarstw, uczciwe dopłaty i realne wsparcie dla produkcji krajowej.

Protesty odbędą się również w Barwicach, gdzie zaplanowano je w godzinach 12:00–15:00, a także w wielu innych miejscowościach województwa zachodniopomorskiego i w pozostałych regionach Polski.

Akcja ma potrwać nawet miesiąc, a jeśli nie przyniesie rezultatów – rolnicy zapowiadają zaostrzenie działań i blokady o ogólnopolskim zasięgu.

Jak mówią organizatorzy, sytuacja na rynku rolnym przypomina dziś paraliż. Towary zalegają w magazynach, skupy wstrzymują odbiór, a ceny nie pozwalają pokryć kosztów produkcji. Gospodarze coraz głośniej mówią o bankructwach. Dodatkowo frustrację potęguje informacja o miliardowych dopłatach, jakie otrzymali rolnicy z Niemiec, podczas gdy w Polsce — jak twierdzą — rząd nie robi nic, by pomóc małym i średnim gospodarstwom.

Rolnicy domagają się m.in. obniżenia kosztów energii i nawozów, ograniczenia importu taniej żywności z zagranicy oraz ochrony polskiego rynku przed skutkami umów handlowych takich jak Mercosur, które – jak ostrzegają – mogą pogrzebać rodzimą produkcję.

Organizatorami protestu są różne organizacje rolnicze, które łączy wspólny cel: zatrzymać upadek polskiego rolnictwa i przypomnieć, że od kondycji wsi zależy bezpieczeństwo żywnościowe kraju.

Choć protest w Szczecinku nie będzie całkowitą blokadą, kierowcy muszą liczyć się z poważnymi utrudnieniami w ruchu w okolicach ulicy Jana Pawła II. Rolnicy podkreślają, że ich celem nie jest utrudnianie życia mieszkańcom, ale zwrócenie uwagi na problemy, o których rząd zdaje się zapominać.