Magdalena Lubczyk, Radna Rady Miasta Szczecinek, Klub Douglasa
Są miasta, które budują swoją tożsamość wokół jednego symbolu: wieży, pomnika, znanego człowieka. Szczecinek ma ich kilka — jezioro Trzesiecko, park, wyciąg do nart wodnych, Adama Giedrysa czy chociażby wieżę Bismarcka. Od dziś dochodzi jeszcze coś mniej fotogenicznego, ale nie mniej ważnego: dwadzieścia cztery osiedla. Brzmi urzędniczo? Owszem. Ale w tym właśnie tkwi urok: w papierach rodzi się czasem coś, co potrafi zmienić codzienność.
Osiedle to nie tylko kreska na mapie. To pretekst, by przestać mówić „miasto niech zrobi”, a zacząć mówić „zróbmy”. Zamiast jednego anonimowego „Szczecinka” pojawiają się dwadzieścia cztery sąsiedztwa z własnym pulsem, pamięcią i listą drobnych bolączek: brak ławki przy przystanku, niedziałająca latarnia, przejście dla pieszych, które przydałoby się przesunąć o dziesięć metrów, brak kosza na śmieci a może nowy plac zabaw czy stojaki na rowery. Na poziomie ratusza to „drobiazgi”. Na poziomie osiedla — sprawy pierwszej potrzeby.
Jak do tego doszło po wcześniejszym zlikwidowaniu Rad Osiedli? Pomysł ponownego uruchomienia pojawił się jako jedna z propozycji Jerzego Hardie Douglasa w programie wyborczym Komitetu Douglasa. Ta najmniejsza jednostka pomocnicza gminy została przywrócona po ok. 2 latach przerwy w drodze uchwały Rady Miasta 29 maja 2025 roku. W nowym modelu organami są:
- Zebranie Ogólne Mieszkańców jako forum decyzyjno-legitymizacyjne. Takie miejsce, gdzie będzie można przegadać, co nas wkurza, co cieszy, co trzeba naprawić, a co zostanie w spokoju;
- Zarząd Osiedla jako organ wykonawczy, czyli ręce, które odbiorą telefon, napiszą pismo, dopilnują.
Musimy zdawać sobie sprawę, że same instytucje nic nie załatwią. Zarząd bez ludzi to tabliczka na drzwiach. Zebranie bez frekwencji przypomina konsultacje społeczne prowadzone w gabinecie echa. Samorządność to nie polityka- to codzienna troska o ławkę, zieleń, plac, drogę. To świadomość, że wspólne znaczy ważne. I może właśnie to w tej „małej” demokracji będzie największa siła. Bo jeśli potrafimy razem zadbać o własne podwórko, to znaczy, że z naszą wspólnotą- tą większą, miejską- wszystko będzie dobrze.
Nie liczmy, że Zebrania Ogólne staną się od razu festiwalem partycypacji. To nie koncert na plaży — tu nie wystąpi gwiazda. Będzie za to coś rzadkiego i bezcennego: możliwość powiedzenia „tu mieszkam, więc decyduję”. I tu wielka prośba do Mieszkańców: znajdźcie trochę wolnego czasu. Idźcie na pierwsze wybory na Waszym Osiedlu. Zdecydujcie kto ma Was reprezentować. Nie po to, by później narzekać, ale właśnie dlatego by zmienić jakość życia dookoła siebie, dookoła swojej małej wspólnoty. Znamy polską specjalność: narzekanie. „A po co to?”, „Znów stołki do obsadzenia”, „I tak zrobią, jak chcą”. Odpowiem cytatem z mądrości osiedlowej: „jak nie przyjdziesz, to ktoś przyjdzie za ciebie”. Demokracja lokalna działa dokładnie tak. Zebranie bez ciebie to decyzja bez ciebie. A potem dziwimy się, że kosz stoi nie tam, gdzie trzeba, a placu zabaw jak nie było, tak i nie ma. Otóż ktoś tak zdecydował. Może twój sąsiad z trzeciego piętra, a może nikt — bo nikt nie przyszedł.
Dwadzieścia cztery osiedla to też okazja, by polubić różnorodność. Inne potrzeby ma Centrum I, inne Raciborki, a jeszcze inne Marcelin; gdzie indziej boli hałas, gdzie indziej błoto, brak chodnika czy autobusu.
A na koniec — odrobina marzenia. Wyobraźmy sobie Szczecinek za dwa lata. Na mapie — te same granice. W portfelu — może niewiele więcej. Ale na tablicy ogłoszeń pojawiają się zaproszenia na „Sąsiedzką sobotę”, „Grilla na podwórku”, przy blokach stoją nowe stojaki na rowery, a ktoś z Zarządu Osiedla wrzuca w sieć zdjęcie świeżo nasadzonych drzew. To nie rewolucja. To ewolucja w stronę miasta, które słyszy swój własny szept.
Felieton nie zmienia rzeczywistości, ale może delikatnie popchnąć. Więc popycham: przyjdźcie na pierwsze zebrania wyborcze. Kandydujcie do Zarządów. Zróbcie mały krok w stronę wspólnoty. Bo Szczecinek to nie Ratusz, nie paragraf i nawet nie jezioro w wieczornym blasku. Szczecinek to dwadzieścia cztery sąsiedztwa — i każde z nich zaczyna się od „dzień dobry”.
Magdalena Lubczyk, Radna Rady Miasta Szczecinek, Klub Douglasa