Zamknij
fot. Magdalena Michalska

Najgorętsze miejsce w Szczecinku? Kuźnia pana Macieja.

Magdalena Michalska 07:21, 10.01.2022 Aktualizacja: 08:28, 10.01.2022

Najgorętsze miejsce w Szczecinku? Kuźnia pana Macieja.

Stal, palenisko i rytmiczne uderzenia młota. Można powiedzieć, że pan Maciej „Karaś” Karasiuk dosłownie wykuwa swój los. O ginącym zawodzie i miejscu rzemieślników we współczesnym świecie rozmawiamy ze szczecineckim kowalem.

Kowalstwo to w tej chwili bardziej pana zawód czy pasja realizowana w czasie wolnym?

Mogę powiedzieć że już od kilku lat jestem kowalem zawodowym. Własny warsztat w Szczecinku prowadzę od 2007 roku, jednak z usług kowalskich żyję dopiero od dwóch, może trzech lat.

Jak to się stało? Wybór kowalstwa nie jest w tych czasach oczywistą drogą zawodową.

Od małego pociągały mnie zajęcia artystyczne. W szkole podstawowej byłem jednym z tych uczniów którzy woleli matematykę od języka polskiego, ale wyrazić się mogli tylko podczas zajęć praktyczno - technicznych. Rozważałem nawet kontynuowanie nauki w liceum o profilu plastycznym, ale życie potoczyło się inaczej i ostatecznie zostałem ślusarzem. Nigdy jednak nie zrezygnowałem z „artystycznych ciągot” i w każdej wolnej chwili eksperymentowałem z różnymi materiałami: spawałem, rozciągałem, giąłem, odlewałem i doskonaliłem warsztat.

W pana rodzinie były tradycje rzemieślnicze?

Uzdolnieni artystycznie są krewni od strony ojca – mój tato rzeźbi w drewnie, natomiast wuj i kuzynowie – dziś zresztą mieszkający w Hiszpanii - są muzykami. To właśnie najbliżsi wpoili mi przekonanie, że w życiu nie warto marnować czasu na siedzenie przed telewizorem, trzeba natomiast odnaleźć swoją prawdziwą pasję. Jako młody chłopak próbowałem pójść w ślady ojca, wyrzeźbiłem nawet drewnianą kołyskę dla swoich dzieci, jednak ostatecznie praca z metalem wydawała mi się dużo bardziej pociągająca. Za pośrednictwem Internetu obserwowałem działalność kilku kowali i nabierałem coraz śmielszego przekonania, że to odpowiednie zajęcie dla mnie. Wymagające siły, precyzji, ale też wyobraźni i rozwiniętego zmysłu estetycznego.

[FOTORELACJA]6444[/FOTORELACJA]

Kiedy zyskał pan pewność?

Prawdziwym przełomem okazała się wizyta w zabytkowej kuźni na terenie Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie. Siedem lat temu odbywał się tam plener kowalski, podczas którego jak nigdy przedtem miałem okazję z bliska przyjrzeć się pracy prawdziwych mistrzów zawodu. Wspólnie wytapiali bułat, wykuwali różnorakie przedmioty codziennego użytku i tworzyli biżuterię. Do domu wróciłem uskrzydlony, z głębokim przekonaniem, że czas znaleźć swojego mistrza i na poważnie zacząć przyuczać się do zawodu.

Kto nim został?

Aleksander „Marcin” Czarnecki z Koszalina. Kowal z dwudziestoletnim doświadczeniem i świetny nauczyciel. Dostrzegł we mnie pasję i docenił to co już potrafiłem, więc mogłem pominąć etap terminatora, a od razu zostać jego uczniem. Przez kolejne dwa lata po zakończeniu właściwej pracy zawodowej szedłem do jego kuźni i przez kilka godzin trenowałem pod okiem mojego mistrza.

Kim jest współczesny kowal i czym się zajmuje?

Na przestrzeni wieków obraz kowala bardzo się zmienił. Ten przysłowiowy, wiejski kowal – podkuwacz, poza obsługą koni wyrywał też zęby, robił narzędzia i pędził bimber. Kiedy pod koniec XIX wieku ludność rozpoczęła intensywną migrację do miast, zniknęło zapotrzebowanie na podkowy i lemiesze, a miejscy kowale zajęli się wyrobem bram, ogrodzeń i kutych szyldów. Obecnie ich działalność to usługa luksusowa, wypierana przez znacznie tańszych ślusarzy lub wręcz produkcję taśmową. Współcześni kowale to często artyści robiący piękne przedmioty użytkowe lub utalentowani rzemieślnicy potrafiący dorobić ułamany dyszel, zniszczone okucie czy inny trudny do zdobycia elementy. Sam specjalizuję się w rzeźbach z metalu. Stawiam na niewielkie florystyczne formy, wykonane przede wszystkim ze stali.

Uściślijmy co różni kowala od ślusarza.

Ślusarz to rzemieślnik, który swoją pracę wykonuje „na zimno”, przy pomocy spawarki, giętarki i innych praktycznych narzędzi. Nieodzownym elementem kowalstwa jest ogień i praca z materiałem rozgrzanym do czerwoności.

Jak wygląda typowy dzień pracy kowala?

Praca w kuźni zaczyna się od planu, oceny materiałów, czasem wykonania specjalnego narzędzia, które będzie nam pomocne podczas realizacji danego projektu. Nasz czas pracy wyznacza palenisko. Dopóki płonie ogień, można kuć.

Czy taki rodzaj pracy wymaga siły fizycznej czy korzysta pan z młota pneumatycznego?

Wszystko robię ręcznie. Oczywiście możliwe są różne ułatwienia, jednak ja z nich nie korzystam. Lubię ten bród, temperaturę, zmęczenie i odciski na dłoniach. Cieszy mnie cały proces, a część wykonawcza – najbardziej. Podstawowe narzędzia pracy kowala nie są skomplikowane, to: młot, kleszcze, kowadło. Reszta to kwestia wyczucia, doświadczenia i właśnie siły. Wszystkiego można się jednak nauczyć. Stal podgrzana do 1100 stopni staje się podatna na formowanie, plastyczna zaczyna nas „słuchać”. Gdy ktoś złapie tego bakcyla, rozumie że zmęczenie to niewielka cena, którą trzeba zapłacić za końcowy efekt.

Podkuł pan kiedyś konia?

W życiu! Wykuwam podkowy „na szczęście”, ale żadnej nie założyłem żywemu zwierzęciu. Konie budzą we mnie lęk, są duże i bardzo silne…

Gdzie zaopatruje się pan w stal i inne potrzebne metale?

W Szczecinku możemy po prostu udać się do Centrostalu, ale czasem dobrze jest wybrać wariant trudniejszy i przejrzeć „skarby” zgromadzone na złomowiskach. Ciekawe w kształcie elementy, sprężyny czy ramy mogą zostać wykorzystane podczas tworzenia rzeźb lub wręcz stać się ich centralnym elementem. 

Skąd czerpie pan inspiracje na swoje nietuzinkowe prace?

Z muzyki. Jestem człowiekiem źle tolerującym ciszę, dlatego zawsze otaczają mnie dźwięki. Żona śmieje się że mój gust muzyczny zatrzymał się na latach 90-tych, bo preferuję polski hip hop, metal i rocka. Szukam takich utworów, które mnie „poniosą” i przy których zapomnę o upływie czasu. Przy nich myśli płyną swobodnie, a praca staje się lżejsza.

Kowalstwo to ginąca profesja. Jak wielu kowali znajdziemy w naszym województwie?

Niezbyt wielu. W Szczecinku funkcjonują dwie pracownie, słyszałem też o kuźni w Parsęcku. W sumie w całym regionie zawód kowala wykonuje maksymalnie kilkadziesiąt osób. Niestety nie następuje naturalna wymiana pokoleń i wielu bardzo dobrych rzemieślników nie ma kto zastąpić. Lepiej wygląda sytuacja gdy odniesiemy się do skali ogólnopolskiej. Podczas zlotów organizowanych w Wojciechowie, Grunwaldzie czy „Przystanku Kuźnia” w Węgorzewie Koszalińskim/Mielnie (który zresztą pomagam organizować) spotkamy absolutnych mistrzów, którzy znajdują naśladowców.

Co mogłoby zachęcić młodych ludzi do pójścia w pana ślady?

Zapewniam że nic nie daje takiej satysfakcji jak skończona praca wykonana własnymi rękoma. Patrzenie jak zwykły płaskownik czy pręt zmieniają się w posiadający duszę metalowy kwiat, pogrzebacz czy krzyż, nie daje się porównać z niczym innym. Kowalstwo to zajęcie ciekawe, nietuzinkowe, ale stosunkowo słabo znane. Dlatego jeżdżę na różne spotkania np. na plantację choinek Darkfil w Wielisławicach i pokazuję najmłodszym na czym polega ta praca. Chętnie biorę też udział w rozmaitych akcjach charytatywnych, np. dla Frania Brzeczki czy Mai Dąbrowskiej i „na żywo” robię takie „kowalskie show” dla odwiedzających. Niech to będzie mój wkład w walkę o przetrwanie ginącego zawodu.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS

komentarz(6)

Gdzie?Gdzie?

0 0

Zabrakło informacji, gdzie jest kuźnia..

10:11, 10.01.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Marek Marek

1 0

Świetny gość, bardzo pracowity i utalentowany. Spotkałem go podczas warsztatów pod Koszalinem.

10:16, 10.01.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JustynaJustyna

1 0

Utalentowany człowiek z wielkim sercem. Wspiera wiele akcji charytatywnych.

11:27, 10.01.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

DżonyDżony

1 0

Brawo Ty

13:00, 10.01.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

goldgold

0 0

To nie jedyny kowal w Szczecinku! Jest jeszcze Kuźnia Arka!

17:02, 10.01.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AniaAnia

0 0

Brawo , Maciek trzeba propagować ginące zawody ,choć talent jest bardzo ważny w tej profesji ,Ty akurat go posiadasz.

05:24, 11.01.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%