Prokuratura Okręgowa w Koszalinie zakończyła śledztwo w sprawie bulwersujących praktyk, jakie miały miejsce w jednej z przychodni w Szczecinku w latach 2015–2019. Aż 40 dzieci, w tym niemowlęta, zostało zaszczepionych preparatami o nieustalonym pochodzeniu i składzie.
Ewa B., emerytowana pielęgniarka, usłyszała zarzuty narażenia zdrowia i życia dzieci oraz wyłudzenia pieniędzy od rodziców. Kobiecie grozi kara do 8 lat więzienia.
Sprawa wyszła na jaw dzięki dociekliwości rodziców. Jedna z matek, zaniepokojona brakiem numeru serii szczepionki w książeczce zdrowia dziecka, skontaktowała się bezpośrednio z producentem preparatu. W odpowiedzi dowiedziała się, że takiej partii nigdy nie wyprodukowano. Kolejna matka zauważyła nieścisłości w dokumentacji podczas rutynowej wizyty u lekarza. Te niepokojące sygnały zmobilizowały rodziców do zgłoszenia sprawy do prokuratury.
Według ustaleń śledczych Ewa B. nie podawała dzieciom szczepionek, za które płacili rodzice. Proceder dotyczył szczepionek nierefundowanych, takich jak preparaty skojarzone, które chronią przed kilkoma chorobami jednocześnie, m.in. pneumokokami i rotawirusami.
- Prokuratura Okręgowa w Koszalinie prowadziła postępowanie dotyczące szczepienia dzieci nieustaloną substancją i pobierania od rodziców pieniędzy za te szczepionki – mówi "Super Expressowi" prok. Ewa Dziadczyk z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Szczepionki te, jako szczepionki zalecane, nie były refundowane, więc rodzice musieli za nie płacić z własnych środków. W toku postępowania ustalono, że dzieci nie były szczepione tymi preparatami, za które jednak rodzice uiścili opłatę. W związku z tym postawiono zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez fakt, że dziecko nie zostało zaszczepione, a tym samym nie uzyskało odporności na chorobę, która mogła zagrażać jego życiu. Zarzut obejmuje również wyłudzenie pieniędzy od rodziców za szczepionki.
Pielęgniarka nie przyznała się do winy. Twierdzi, że szczepiła dzieci zgodnie z zaleceniami, a błędy w dokumentacji wynikły z pośpiechu lub z faktu, że rodzice często nie przynosili książeczek zdrowia. Prokuratura podkreśla jednak, że w tej sprawie najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci, które zostało narażone na ryzyko.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do Sądu Rejonowego w Szczecinku. Proces Ewy B. może rzucić nowe światło na skalę procederu i pokazać, jakie środki zostaną podjęte, aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.
A.15:20, 26.11.2024
Ja z przezorności (oczywiście w innych latach i w innym ośrodku) ZAWSZE kupowałam szczepionki SAMA w aptece i przynosiłam je na szczepienie. Były w worku termicznym, a miałam 2 minuty do przychodni... Współczuję rodzicom niewiedzy. I dzieciom podwójnego kłócia... 😪 15:20, 26.11.2024
Wojtek 15:36, 26.11.2024
To ta gruba z Koszalinskiej 15:36, 26.11.2024
To tak samo,15:44, 26.11.2024
Jak z preparatami mrna, kłamliwie zwanymi szczepionkami! Bez badań, bez odpowiedzialności koncernów farmaceutycznych, a całe masy ukropoliniaków ustawiały się w kolejkach po berbeluchy. 15:44, 26.11.2024
Lolo15:49, 26.11.2024
Zdechnij ku.rwo w końcu bo już twoich *%#)!& czytać nie idzie 15:49, 26.11.2024
Gladiatorr 15:54, 26.11.2024
Gdybym był w więzieniu w Nowym Yorku lub Waszyngtonie to jakie ubranie musiałbym tam nosić? Mógłbym nosić swoje czy niezbyt? Jestem mocno zbudowany nie szczypiorek 🤪🔥 15:54, 26.11.2024
Nnnn16:19, 26.11.2024
1 0
To ta chuda z Warcisława 16:19, 26.11.2024