Zamknij

Po pożarze Opaku. Dramat pracowników trwa

07:47, 11.09.2019 skrót materiału / źródło Polsat Aktualizacja: 11:07, 12.09.2019
Skomentuj

Trwa dramat pracowników firmy OPAK, która doszczętnie spłonęła 12 sierpnia. Pracownicy nie mają wypłaconych zaległych płac.

[ZT]18481[/ZT]

- Wszyscy deklarowali, że nam pomogą. Teraz zero kontaktu, nikt się nie odzywa. Gdziekolwiek idziemy, pracodawcy chcą świadectwa pracy, zaświadczenia o zarobkach, których nam nie chcą wystawiać - mówi na antenie Polsat News stacji pracownik fabryki.

Problem pracowników został pokazany we wtorkowym programie Interwencja.

- Kolega przychodził tu o godz. 4 odpalać piece, żeby tektura mogła ruszyć, włączył zasilanie i nagle zapaliło się wszystko - mówi jedna z pracownic fabryki.

- Na dzień pożaru był to jedyny zakład pracy chronionej - mówi Ewa Tomczyk, rzecznik osób niepełnosprawnych w powiecie szczecineckim.

Pracownicy byli zrozpaczeni. Jednak  kilka dni po pożarze padły obietnice ze strony właściciela fabryki, że każdy pracownik pomoc otrzyma.

- Na spotkaniu, które mieliśmy trzy tygodnie temu, pracodawca zadeklarował, że pensje za sierpień nie są zagrożone - mówi Maciej Batura z powiatowego Urzędu Pracy w Szczecinku.

- Wszyscy deklarowali, że nam pomogą. Teraz zero kontaktu, nikt się nie odzywa. Gdziekolwiek idziemy, pracodawcy chcą świadectwa pracy, zaświadczenia o zarobkach, których nam nie chcą wystawiać - mówi pracownik fabryki.

Po pożarze znaczna część  niepełnosprawnych pracowników zwolniła się natychmiast. Bali się o swoją przyszłość. Potrzebowali pieniędzy. Pracodawca zapewnił, że jak się zwolnią sami, dostaną pensje za sierpień i wrzesień. Zrobili to, ale pracę bardzo trudno im do dziś znaleźć.

- Jeśli ktoś jest postawiony w takiej sytuacji, że nie ma zaplecza finansowego, oszczędności, kogoś z rodziny, kto go wspomoże i otrzymuje komunikat, że pieniędzy nie ma i nie będzie na wypłaty, chyba że sam wypowie tę umowę, to wybór jest prosty - dodaje rzecznik osób niepełnosprawnych Ewa Tomczyk.

- Z pracy zwolniło się dużo głuchoniemych. Nikt nie chce takich pracowników, bo nie są przeszkoleni. Są teraz bez niczego - nie mają pracy i zasiłków - mówi pracownik.

Pracownicy, którzy pozostali w fabryce, pracują na zgliszczach. Wierzyli, że zgodnie z obietnicami właściciela fabryki dostaną pensje. Niestety były to tylko obietnice.

- Sprzątamy tynki, śmieci. Malowałyśmy słupy z tyłu hali. Nad naszymi głowami cały czas wiszą blachy, to poważne zagrożenie - informuje pracownica fabryki.

- Nie ma żadnego zabezpieczenia w BHP, ani w ludzi, ani w odzież. Na zgliszczach leżą popalone palety, gwoździe. Pracownicy chodzą w tenisówkach i nikt się tym nie przejmuje - dodaje pracownik zakładu.

Dziś pracownicy są w bardzo trudnej sytuacji. Jeśli się sami zwolnią, pensje za sierpień i wrzesień dostaną. Jeśli umowę o pracę wypowiedziałby właściciel fabryki - dostaliby świadczenia m.in. z Urzędu Pracy. Jednak pracodawca nie chce tego zrobić.

- Jeżeli te osoby dostaną wypowiedzenie stosunku pracy z powodów dotyczących zakładu pracy, to rejestrują się w urzędzie pracy i uzyskują prawo do zasiłku. Gdyby pracodawca był inicjatorem rozwiązania stosunku pracy, to prawdopodobnie przy tej liczbie pracowników wszedłby w tak zwane zwolnienia grupowe. Z tym wiążą się odprawy - tłumaczy Maciej Boruta.

- PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych - red.) obiecał 56 tys. na utworzenie nowego stanowiska pracy. Jeżeli się zwolnimy sami, to tych pieniędzy nie będzie. Musimy mieć normalne wypowiedzenia od pracodawcy - tłumaczy pracownica fabryki.

Jak twierdzą pracownicy, żaden z nich nie dostał pensji. Część nie może spłacać zaciągniętych kredytów. - Jesteśmy pozostawieni sami sobie - twierdzą.

Próbowaliśmy porozmawiać z właścicielem fabryki.

- Na ile pieniędzy starczyło, tyle żeśmy wypłacili. Cały czas trwa walka z ubezpieczycielem, by wypłacił przynajmniej zaliczkę. Jeżeli to zrobi, będziemy wszytko regulować - zapewnia.

- To takie granie na czas - kto wytrzyma. Jeśli ktoś będzie słabszy, ten odpadnie. Rozumiemy, że to tragedia, ale oni powinni się z nami liczyć. Jakby nie było, my też jesteśmy ludźmi - mówi pracownica fabryki.

Zobacz program Interwencja

(skrót materiału / źródło Polsat)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(15)

MichałMichał

14 2

Mega zdjęcie. Pączek w Mietku za kilkadziesiąt tysi (może więcej), nie wiem jaki to model, ale na pewno wypas. Pani dziennikarka próbująca coś się dowiedzieć, i biedni pracownicy firmy. Stawiam, że żadnej odbudowy zakładu nie będzie, kasa wpłynie z ubezpieczenia, rozejdzie się wszystko po kościach i tyle. Czas kolejnej firmy się skończył (niedawno też Dalbet ogłosił zamknięcie). Przecież Pączek wyraźnie mówił, że trzeba spróbować coś innego. 08:56, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

gośćgość

18 2

W PO-wskim Szczecinku znika zakład pracy za zakładem i zostanie nam niedługo tylko kronobyl /zakład pracy chronionej przez nasze władze/, ktoś może napisze dlaczego tak się dzieje. 09:32, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

taki ktośtaki ktoś

15 2

Czego wy się tak czepiacie biednego Pączka , ledwie na paliwo mu starczy , co może na gaz ma przerobić :)
Swoją drogą, trochę to takie perfidne ,podjechać autem za kilka set tyś zł. i płakać że się kasy nie ma ? 09:54, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

stylllstylll

15 1

oddaj ludziom forsę łachudro 12:41, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

kigakiga

11 0

Do sądu go podać? 12:43, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AniaAnia

11 1

Jakie miał ubezpieczenie na ten zakład? Może to było celowe działanie? 12:45, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JanJan

15 0

A gdzie są Ci politycy którzy tak chętnie się wypowiadali w pierwszym dniu po spaleniu się Opału, deklarowali pomoc pracownikom, przescigali się kto będzie pierwszy I mocniejszy w obietnicach dz miasto czy starostwo, proszę wykazać się teraz panowie. 12:52, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

gośćgość

9 0

Powiat obiecał malutko, miasto szasta naszą kasą , 5-cio krotną przebitkę obiecali w stosunku do powiatu.Właściciel niech sprzeda co ma wartościowego i wypłaci pracownikom należne pobory i odprawy.Zabawa w biznesmena musi kosztować. 13:48, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ktosssktosss

11 0

Bardzo przykra sprawa, ale ten zakład jak widać co się stało nie miał żadnego zabezpieczenia BHP. Jeżeli to nie było celowe, to tylko szczęście że tam nikt nie zginął. P. Pączek na pewno nic w tym kierunku nie będzie robił, ma stacje CPN i Hurtownie to mu wystarczy, a ludzie niech się sami o siebie martwią. 14:36, 11.09.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

XdxdXdxd

0 0

CPN-y odeszły z komuną;p 19:50, 11.09.2019


ObserwatorObserwator

8 0

Co do samej godziny rozpoczęcia pożaru - ściema jakiej świat nie widział, pracownik twierdzi, że odpalił maszyny około 4-tej rano i się zapaliło - gówno prawda, wystarczy sprawdzić kamery z pobliskich firm i stacji paliw, paliło się już przed 3-cią w nocy tak że płomienie były nad dachami, czyli jeszcze wcześniej musiało się zacząć palić !!! Inne pytanie dlaczego straż pożarna dostała powiadomienie dopiero kilka minut po 4-tej rano ?
A odszkodowanie - żadna ubezpieczalnia nie wypłaci nawet złotówki jak pan Pączka nie udowodni zabezpieczeń Ppoż i odbiorów, przeglądów instalacji elektrycznych, a tego na 100% nie miał bo to była samowolka jakich mało.
Jeżeli ma papiery podpisane przez osoby z uprawnieniami to Ci ludzi dostaną po *%#)!& (wyroki, odszkodowania, sądy z ubezpieczycielem) współczuję jeżeli ktoś mu podpisał takie papiery.
Pozdrawiam i życzę powodzenia pracownikom i p.Pączce również mimo że typa nie trawie.
16:41, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

FilippoFilippo

4 0

Pracownicy sami się po pożarze zwolnili? Chyba ich Pan bóg opuścił ha ha... mądrzy inaczej.... 19:24, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PabloPablo

2 0

nikt tym ludziom nie pomoże, wyrolują ich tak jak biuro pracy wyrolowało pracowników gminnej spółdzielni samopomoc chłopska w Barwicach , po uzyskaniu zaległych wynagrodzeń z funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych dyrektor zabrał im zasiłki dla bezrobotnych i zostali na lodzie. 22:24, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

O.. facO.. fac

0 0

P. Pączka sobie poradzi, lecz to ludzie którzy pracowali w Opaku muszą się martwić za co mają żyć i utrzymać rodzinę...Ten przykład pokazał prawdziwe oblicze właściciela zakładu. Zero szacunku dla ludzi dzięki którym osiągnął tak wiele w biznesie.. Ale tam gdzie są pieniądze brak szacunku niestety... 22:25, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Władek Władek

0 1

Co to za bicie piany. Wszyscy pracownicy dostali wypłaty w pierwszym tygodniu września 22:39, 11.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%