Z miłości do piękna, natury i gliny powstaje unikalna ceramika, tworzona w maleńkiej pracowni pani Wioletty Cegiełki. Od trzech lat spod jej ręki wychodzą misy, wazony i talerze, które zachwycają nietypowymi formami naśladującymi naturę. Co więcej, pod okiem pani Wioli każdy ma szansę stworzyć swój pierwszy ceramiczny projekt i odkryć w sobie miłość do rzemiosła.
- Kluczem do sukcesu jest cierpliwość oraz wszystkie zmysły otwarte na piękno – tłumaczy pani Wioletta, oprowadzając nas po swoim królestwie. Dominują w nim piec i stół, przy którym artystyczne wizje nabierają realnych kształtów. Choć z wykształcenia jest pedagogiem, w jej duszy zawsze pobrzmiewały artystyczne nuty. W przeszłości malowała obrazy, szyła maskotki, pisała wiersze. Wreszcie, podczas odwiedzin u znajomej, mogła po raz pierwszy spróbować pracy z gliną i zrozumiała, że odkryła swoje powołanie. Bo glina daje się pięknie formować, daje mnóstwo możliwości, kolorystycznych i technicznych – wyjaśnia pani Wiola.
Można mieszać szkliwa, tlenki, angoby, można eksperymentować z własnymi mieszankami. Glina występuje w kilku gatunkach, można ją wypalać w niskich bądź wysokich temperaturach, a na każdym etapie procesu może wydarzyć się coś nieoczekiwanego. To właśnie te niuanse mnie fascynują – tłumaczy.
Od bezkształtnej masy do kubeczka z uszkiem
Nim wypijemy pierwszą kawę w nowej filiżance, glina przejdzie naprawdę długi proces, podczas którego będzie formowana, suszona, wypalana i wystudzana. – Istnieje wiele technik pracy z masą ceramiczną – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
- Kształt naszego naczynia możemy uformować z wałeczków, wygnieść ręcznie lub odlać używając formy. Możemy też nasze naczynie utoczyć na kole garncarskim, co jest chyba techniką najlepiej kojarzoną z rękodziełem.
Gdy osiągniemy już zamierzony efekt, rozpoczyna się proces suszenia, zależny od takich czynników jak temperatura pomieszczenia, użyty materiał czy grubość ścianek naczynia. Czasem proces ten celowo opóźniamy, na przykład przez nałożenie na pracę lnianej ściereczki, tak aby uniknąć deformacji i pękania. Suchy produkt dopieszczamy i wyrównujemy przycierając drobnoziarnistym papierem ściernym. Pierwszy wypał, czyli wypał na biskwit, to moment, w którym glina zamienia się w ceramikę. W zależności od użytego materiału temperatura biskwitowania waha się od 850 do 1000 °C. – W mojej pracowni zazwyczaj wypalam naczynia w temperaturze 900°C, a sam wypał trwa od siedmiu do szesnastu godzin. W tym miejscu chciałabym też odpowiedzieć wszystkim, którzy pytają, czy ceramikę można wypalać w domowych warunkach, rezygnując z pieca na rzecz piekarnika. Otóż nie! To właśnie tak wysoka temperatura pozwala na odparowanie resztek wody, dzięki czemu nasze naczynie staje się twarde i wstępnie utrwalone. Moim ulubionym etapem pracy jest szkliwienie. Szkliwo, czyli wodna zawiesina drobno zmielonych drobin kwarcu, kaolinu, skaleni, węglanów i przeróżnych tlenków metali, sprawia, że nasz wyrób będzie kolorowy i gładki. To również krok wymagający nieco intuicji, bo początkowo nie widać, jakie faktycznie nakładamy kolory.
Finalny efekt uwidoczni się dopiero po ponownym wypaleniu ceramiki w piecu… Szkliwienie jest w moim odczuciu również etapem najbardziej kreatywnym.
Ze względu na mnogość technik nakładania oraz różnorodność materiałów (szkliwa matowe, satynowe, błyszczące, efektowe, kraklujące, niskotopliwe oraz kamionkowe), artystę w zasadzie ogranicza już tylko jego wyobraźnia.
Gra formą i kolorem
Inspiracją dla pani Wioli może być wszystko. Geometryczne kształty art deco, niezwykły układ żyłek na liściu, przeczytana powieść. Przyznaje, że tworzy pod wpływem nastroju i to głównie emocje wyznaczają tematykę i kolor prac. Choć podziwia wielu twórców i należy do kilku grup zrzeszających fanów ceramiki, nie ma jednego mistrza. Deklaruje za to, że lubi eksperymentować i stale poszukuje nowych form wyrazu. Ostatnio pociąga ją technika raku, czyli wypalanie ceramiki w żywym ogniu.
Wnętrze na miarę naszych marzeń
W czasach, w których wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a sklepowe półki uginają się od towarów, coraz trudniej zachwycić albo zrobić komuś oryginalny prezent. Dla takich osób – ceniących indywidualność i jednostkową produkcję – tworzą rzemieślnicy pokroju pani Wioli. Ręcznie wykonana zastawa stołowa, wazony i figurki, a nawet ceramiczne obrazy, są jak indywidualna pieczęć właściciela, świadcząca o jego upodobaniach i guście.
Cechą ceramiki handmade jest to, że każde naczynie jest inne i niepowtarzalne, nawet jeśli w założeniu tworzymy komplet. Nie oznacza to bynajmniej, że czarki czy talerze służą jedynie wrażeniom wizualnym.
Choć są prawdziwymi dziełami sztuki, pani Wiola zapewnia, że wszystkie długo posłużą w kuchni i można je bezpiecznie myć w zmywarce!
[FOTORELACJA_LISTA]8320[/FOTORELACJA_LISTA]
Woyzek10:17, 11.08.2024
2 2
Cóż ,warsztaty terapii zajęciowej, qrwa mać, ka sza na. Ulepki a nie mistrzostwo. Jeszcze dużo lat na mistrzostwo. Praca i pokora
10:17, 11.08.2024
Wera14:08, 19.09.2024
2 0
Nieodkryty artysto pochwal się swoimi arcydziełami. 14:08, 19.09.2024