Dobiega końca obecna sejmowa kadencja. Wśród posłów, którzy przez ostatnie cztery lata zasiadali w sejmowych ławach, był również Jerzy Hardie-Douglas. Wcześniej przez 12 lat zarządzał Szczecinkiem z burmistrzowskiego fotela. Teraz jednak postanowił odłożyć politykę nieco na bok. Jak przyznał, nie zamierza ponownie startować w nadchodzących wyborach do parlamentu.
- To jest moja pierwsza i ostatnia kadencja – mówi Jerzy Hardie-Douglas.
- Myślę, że nikt nie powinien być zdziwiony, dlatego że ja już trzy lata temu, czyli dosyć szybko uprzedziłem, że więcej nie zamierzam kandydować. Nie ma tu jakiegoś drugiego dna. Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że to dlatego, że zostałem skreślony, „wykopany” z list, to tak nie jest. Wręcz odwrotnie, namawiano mnie, żebym powtórnie kandydował. Ale moje przeświadczenie o tym, że nie jest to dobry pomysł było już tak ugruntowane i tak mocne, że żadne namawianie nie wchodziło w rachubę.
Jak przyznaje poseł Jerzy Hardie-Douglas, na jego decyzję złożyło się kilak czynników: - Pewnie trudno jest ludziom uwierzyć, ale ja nie marzyłem o tym, żeby zostać posłem. Moje kandydowanie wynikało z tego, że cztery lata temu byłem najmocniejszym kandydatem, który mógł zdobyć największą ilość głosów. A o to chodziło, żeby wprowadzić jak największą ilość posłów. Nie ukrywam, że miałem wtedy nadzieję, że my wygramy te wybory. Bycie posłem z ugrupowania, które rządzi, a takim, który jest opozycyjny i to w momencie, kiedy rządzący mają bezwzględną większość, to są dwa zupełnie różne światy.
- W ciągu tej kadencji wielokrotnie rządzący ze Zjednoczonej Prawicy dawali mi do zrozumienia, że ja nie mam nic do powiedzenia, nawet jeśli chodzi o działalność stricte merytoryczną w komisjach, a nie o działalność polityczną. Ja byłem w komisji zdrowia i ta komisja mnie na prawdę interesowała. Często się wypowiadałem, szczególnie byłem aktywny w okresie Covid-u. Niemniej miałem świadomość, że to jest takie bicie głową w mur. Na posiedzenia tej komisji parlamentarzyści z tej „prawej” strony przychodzą z przeświadczeniem, że my „musimy sobie pogadać”, a oni i tak zrobią tak, jak sobie wcześniej zaplanowali. To było niewątpliwie frustrujące.
- Następnym kamieniem milowym, który już całkowicie ugruntował mnie w przekonaniu, że nie będę kandydował, było przepchniecie przez sejm, oczywiście na zasadzie umowy między ugrupowaniem Kukiza a Kaczyńskim, tzw. ustawy antykorupcyjnej. Ona z korupcją niewiele ma wspólnego. Ale tam były takie zapisy, które uniemożliwiają kandydowanie do parlamentu lekarzom, którzy pracują w spółkach skarbu państwa lub spółkach samorządowych. Ja jestem bardzo związany ze szpitalem w Szczecinku, a jest to szpital zarządzany przez samorząd. Ja pracuję tu od wielu lat i nie wyobrażam sobie innej pracy. I szczerze mówiąc, nie chce mi się już zmieniać też miejsca i szukać miejsca, gdzie mógłbym pracować i łączyć to z funkcją posła. Natomiast tak to zostało zapisane w ustawie, pomimo że ja zwracałem uwagę na to, że to jest absurd. Jest dwóch lekarzy parlamentarzystów – jeden pracuje w miejscowości A, gdzie szpital jest spółką samorządową, a drugi pracuje 20 km dalej w szpitalu, który jest SPZOZ i ten drugi może być posłem, a ten pierwszy nie może. Moich zastrzeżeń co do logiki tego zapisu nikt nie brał pod uwagę. W związku z tym, kiedy to już zostało „klepnięte”, to ja już wiedziałem wtedy, że ja na pewno nie będę ponownie kandydował – dodaje Jerzy Hardie-Douglas.
..........16:23, 01.09.2023
7 0
W pewnych kwestiach warto zachować skromną powściągliwość.
Skrajnosci16:53, 01.09.2023
10 5
Jezu kochany, a jesli to nie ironia i Ona naprawdę tak fanatycznie reaguje w tym swoim komentarzyku?...
Chron nas Panie przed skrajnościami.
żenada 19:12, 01.09.2023
9 3
Łysy sam sobie pisze te komentarze ha ha przecież nikt normalny nie bredziłby tak
Kit03:54, 02.09.2023
3 2
Wiera to daniel?