Świat przyśpiesza na naszych oczach. Szybsze środki transportu, szybsze komputery, szybszy obieg informacji. Boimy się zwolnić, albo co gorsze – nie wiemy jak. I tu z pomocą przychodzi szczecineckie studio jogi Moon Power. Zuza i Arek, nie tylko podpowiedzą jak uelastycznić i wzmocnić ciało lecz także jak skutecznie rozprawić się z codziennym stresem.
Jak narodził się pomysł, aby w Szczecinku otworzyć studio jogi?
Arek: Studio powstało ponieważ sami szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy praktykować jogę. Niestety w naszym mieście oferta była bardzo ograniczona, a nam chodziło o zajęcia które będą zarówno rozwijające, jak i dynamiczne. Dodatkowym problemem było to, że podczas wakacji wszystkie miejsca tego typu były zamknięte.
Oboje jesteście ludźmi aktywnymi z natury?
Zuza: Myślę, że można tak powiedzieć, bo razem biegaliśmy i spędzaliśmy aktywnie czas. Jeśli o mnie chodzi to na poważnie zainteresowałam się sportem dopiero w wieku dwudziestu kilku lat. Miałam też typowe dla kobiet w tym momencie życia motywacje, czyli poprawę sylwetki i utrzymanie odpowiedniej masy ciała. Mogę powiedzieć, że intuicyjnie joga była zawsze blisko mnie. Lubiłam odwiedzać indyjskie sklepy, palić kadzidełka. Podczas różnych ćwiczeń stosowałam też elementy asan, jednak to dopiero Arek namówił mnie do udziału w pierwszych zajęciach jogi. Nie byłam przekonana do tego pomysłu, bo zwyczajnie sądziłam że nie zdołam się zmęczyć. Bardzo się jednak myliłam. Trening wcale nie był nudny, w dodatku te półtorej godziny mogłam poświęcić wyłącznie sobie, swojemu ciału i duszy.
Arek: Ze mną było nieco inaczej. Ja trenowałem zawsze, jednak w sposób typowo siłowy. Pierwszy kontakt z jogą okazał się bardzo rozczarowujący. Całą wiedzę czerpałem z książek, jednak szybko stwierdziłem że moje ciało jest bardzo sztywne, a większość pozycji po prostu niewykonalna. Skupiłem się więc na czymś co było dla mnie znacznie łatwiejsze: bieganiu i kalistenice. Kiedy Zuza zaczęła swoją praktykę i zrobiła kilka kursów, z podziwem spoglądałem na jej elastyczne ciało i podjąłem kolejną próbę. Tyle, że tym razem dołożyłem już „początek”, a więc chwilę takiej uważności, która pozwala osadzić się w ciele i łatwiej spojrzeć na to co w ogóle robię oraz „końcówkę”, czyli relaks i chwilę wyciszenia.
Gdzie zdobywa się wiedzę na temat praktyki jogi, a później uprawnienia instruktorskie?
Arek: Najlepiej w szkole, pod okiem kompetentnej osoby. Nie trzeba mieć swojego guru, nie chodzi o duże słowa. Musi być to ktoś znający ludzką anatomię, potrafiący doradzić jak prawidłowo ustawić ciało, spojrzeć jakie błędy popełniamy, by wyeliminować ewentualne kontuzje.
Czy o jodze możemy myśleć jako o dyscyplinie sportowej czy raczej o pewnej praktyce?
Zuza: Jeśli będziemy rozpatrywać jogę wyłącznie w kontekście asan, to jest to rodzaj sportu, którego elementy znajdziemy zresztą w wielu innych dyscyplinach: gimnastyce, fitnessie, ćwiczeniach siłowych. Jednak właściwa joga to coś więcej. Regularne treningi uczą nas zwracania uwagi na to co się dzieje z ciałem, jak ono reaguje w poszczególnych sytuacjach i jak nim pokierować by nie było napięte i obolałe. W naturalny sposób dochodzi się do punktu, w którym już nie chodzi o napinanie i aktywowanie mięśni do pracy, a o rozluźnienie ciała, wydłużenie go. Bo joga to nie jest typowy stretching, tylko właśnie wzrost, wydłużanie się wraz z oddechem. To wymaga balansu, koncentracji i pełnej obecności „tu i teraz”.
Czy do aspektu fizycznego tej praktyki dochodzi też sfera filozoficzno-religijna?
Arek: Dzięki jodze można rozwinąć się duchowo, jednak nie należy tego mylić z żadną religią. Joga bywa mocno krytykowana przez środowiska katolickie, gdyż utożsamiają one podjęcie tej praktyki z konwersją na buddyzm lub hinduizm. Problemem może być też pojęcie „ducha” i „ciała”, które chrześcijaństwo mocno rozdziela, a system filozoficzny jogi interpretuje jako nierozerwalną całość. Moje ciało to jestem ja, to dzięki ciału przemieszczam się, widzę, dotykam, poznaję świat. Dlatego o ciało muszę dbać, odżywiać je, trenować, tak by służyło mi jak najdłużej. Joga uczy także by odrzucić samoumartwianie, nie zamartwiać się przeszłością, nie żyć pod dyktando innych ludzi. Mamy skupić się na sobie w pozytywny sposób, być obecni w teraźniejszości i robić to co jest dla nas najlepsze w danym momencie.
Co jeszcze odróżnia jogę od innych aktywności?
Arek: Przede wszystkim brak elementu rywalizacji i porównywania się z innymi. W trakcie zajęć powinniśmy być uważni i skupieni na oddechu, a nie na tym co robi kolega. Nie staramy się za wszelką cenę dotknąć nogą do twarzy czy wygiąć pleców w łuk. Traktujemy siebie z czułością i gdy trzeba odpuszczamy. Do założonych celów dążymy powoli. Jeśli trzeba powtarzamy daną sekwencję pięć, dziesięć czy sto razy. Tyle ile potrzebujemy by działać bez bólu i nie zrobić sobie krzywdy. Gdy osoba podczas treningu mówi „Nie dam rady podnieść nogi tak wysoko, czy mogę ćwiczyć dalej?” odpowiadam, że nie jest istotne jak ktoś jest głęboko w pozycji, tylko co czuje, jak się czuje, jak siebie traktuje… Cechą ćwiczeń typowo sportowych jest możliwie szybkie osiąganie celów, często kosztem dobrego samopoczucia, zdrowia, czy innych rzeczy. Główny cel jogi jest taki, aby po zajęciach czuć się lepiej niż przed.
Jaki rodzaj jogi jest wam najbliższy?
Arek: Ashtanga Joga, czyli praktyka najbardziej dynamiczna, opracowana w zeszłym stuleciu przez Sri K. Pattabhi Jois’a. Technika ta polega na płynnym wykonywaniu asan, według stałej i powtarzającej się sekwencji. Każdy ruch ciała jest ściśle połączony z kontrolą oddechu i ma swój określony cel. Ciało powoli otwiera się na nowe pozycje, wśród których znajdziemy stanie na głowie, mostki i szereg różnych innych rzeczy. Cała praktyka trwa około godziny i dwudziestu minut, a każda pozycja zatrzymywana jest na pięć długich oddechów. Jest to motywowane tym, że te pięć oddechów trwa około trzydziestu sekund, a ciało potrzebuje mniej więcej tyle czasu, aby mięśnie zaczęły się wydłużać, a układ nerwowy mógł to zaakceptować jako coś bezpiecznego i zmiany wprowadzić na stałe.
Treningi prowadzicie codziennie, jak znajdujecie czas na własną praktykę?
Zuza: Sądziłam, że kiedy otworzymy własną szkołę, nie będzie problemu z czasem na osobiste ćwiczenia. Niestety prowadzenie zajęć, a uczestniczenie w nich, to dwie różne rzeczy. Człowiek wydaje polecenia, sprawdza uczestników, podpowiada, a więc nie skupia się na sobie i własnym oddechu. Jednak własna praktyka jest bardzo istotna, inaczej nie wiedzielibyśmy co czuje osoba która dopiero zaczyna, próbowalibyśmy ją jakoś dogiąć, docisnąć, a to prosta droga do zrobić komuś krzywdy.
Jakie benefity czekają na osoby praktykujące jogę? Co wynosimy z tych zajęć?
Arek: Oprócz tego, że oczywiście mamy troszkę czasu dla siebie, to otwieramy swoje ciało, rozciągamy mięśnie, które są często poprzykurczane w wyniku stylu życia jaki prowadzimy. Poprawie ulega nasza postawa, co może np. poskutkować tym że znikną bóle pleców, nawet te dokuczające nam od dwudziestu lat. Wzmocnieniu ulegną mięśnie ramion, a większą elastyczność zyskają szyja i stopy. Lepiej będziemy też oddychać, bo cała praktyka ashtangi skupia się na oddechu. Aktywowany zostanie mięsień poprzeczny brzucha, co przyczyni się do rozciągnięcia klatki piersiowej i czerpania powietrza z wysokości żeber, nie tylko ramion. Wreszcie popracujemy również nad mięśniami dna miednicy, czyli takimi obszarami ciała, o których często nie wiemy że je w ogóle mamy.
Jak wyglądają typowe zajęcia? Czego mogę się spodziewać odwiedzając was pierwszy raz?
Arek: Układ zajęć jest zawsze podobny. Zuza zaczyna częściej w pozycji siedzącej, ja w leżeniu. Następnie przechodzimy do pozycji stojących i staramy się rozgrzać kręgosłup wyginając go we wszystkie strony, robiąc grzbiety, skręcając się. Dużo uwagi poświęcamy miednicy. Cała pierwsza seria ashtang zwrócona jest tylko na miednicę i jej stosunek do reszty ciała oraz ciała do miednicy. Poszczególne ćwiczenia dostosowujemy do stopnia zaawansowania ćwiczących. Od pewnego czasu nie dzielimy już bowiem grup poziomami, a po prostu indywidualizujemy propozycje ćwiczeń. Jeśli wybierzemy zajęcia z cyklu Vinyasa Joga możemy liczyć na porządny wycisk, bo ich podstawą jest płynne przechodzenie z jednej pozycji do drugiej, z kolei Yin Joga, to technika „bez użycia mięśni” nazywana czasem „akupunkturą bez igieł”. Podczas „męskiej Jogi” do praktyki włączone są elementy kalisteniki, czyli ćwiczeń z obciążeniem własnego ciała.
Zuza: Wkrótce mamy nadzieję poszerzyć ofertę również o zajęcia pilatesu, dzięki którym wzmocnimy mięśnie bez ich nadmiernego rozbudowania, odciążymy kręgosłup i obniżymy poziomu stresu.
Sprawdziłam, że jako jedno z nielicznych miejsc oferujecie zajęcia także w soboty.
Zuza: Vinyasa joga w sobotni ranek okazała się strzałem w dziesiątkę i cieszy dużą popularnością wśród osób praktykujących. Tego dnia prowadzimy też bardzo spokojne zajęcia dla wszystkich którzy dopiero zaczynają przygodę z jogą lub jakąkolwiek formą aktywności fizycznej w ogóle. Poza tym staramy się także reagować elastycznie na różne potrzeby mieszkańców, mamy więc zarówno zajęcia poranne, jak i popołudniowe. Karnet od chwili uruchomienia ważny jest pięć tygodni, a osoba zainteresowana sama decyduje jak go wykorzysta i których zajęć ma ochotę spróbować. Wszystkie zapisy prowadzimy on-line, nie ma więc potrzeby za nami biegać, dzwonić i coś potwierdzać.
Arek: Tak naprawdę jest to kolejna forma pracy z własnym umysłem. Bo jeśli nie ma zobowiązania do uczestniczenia w treningach, nikt nie odhacza listy obecności, to każdy odpowiada w pełni za siebie. I to również jest funkcją jogi.
[ZT]35172[/ZT]
8 1
A jak mają zachęcić do jogi. Telepatycznie?
0 5
Do AQQ, sorry zamiast jogi, oplaty za smieci i podatki, zjadly kase na przyjemnosci.
Dziekujemy wujku ***** Was