Przejechaliśmy ulicami i chodnikami Szczecinka ponad 10 km. Wszystko po to, żeby zweryfikować stan ścieżek rowerowych. Co zobaczyliśmy? Brak oznakowania, dziurawą sieć dróg i dziurawe drogi. O nowiutkich paradoksach nie wspominając.
To nie będzie raport kompleksowy, ale wyimek z tego, jak wygląda przestrzeń miejska w Szczecinku. Warcisława IV, Wyszyńskiego, Bartoszewskiego, Bohaterów Warszawy, Mickiewicza, Pileckiego, Cieślaka, Narutowicza, Koszalińska - to na tych ulicach robiliśmy dokumentację. Oto, jak wygląda „rowerowe miasto”.
Jedna ulica, 5:1
Ulica Narutowicza, jedna z najdłuższych ulic w mieście. Można tu oczywiście poruszać się ścieżką rowerową. Ale to, że można, nie oznacza, że należy się z tego powodu cieszyć. Polbrukowa nawierzchnia dawno zapomniała o czasach swojej świetności. Czerwona część w wielu miejscach pofalowała się za sprawą korzeni rozpychających się pod nawierzchnią. Są też miejsca, gdzie kostka wręcz zapadła się i rozjechała na boki.
Pomijając mankamenty dotyczące nawierzchni - wątpliwości budzą też przejścia dla pieszych. W ciągu ulicy Narutowicza jest ich sześć. Ale tylko w jednym przypadku, przy skręcie na Centrostal, rowerzyści mogą pokonać je bez zsiadania z siodełka. Bo tylko w jednym przypadku pojawia się czerwony przejazd wymalowany na jezdni. W pozostałych pięciu przypadkach ścieżkę kończy (i zaczyna po drugiej stronie pasów) znak drogowy C-13a.
Przejazdów rowerowych w Szczecinku nie ma zbyt wielu. A tam, gdzie można z nich skorzystać, ich jakość pozostawia wiele wątpliwości. Mimo, że to połowa czerwca, to w mieście nie przeprowadzono jeszcze pozimowego odświeżania oznakowania poziomego. Przejazdy rowerowe malowane specjalną, czerwoną, odblaskową farbą dawno zapomniały o swoim blasku. Zresztą odmalowywanie ścieżek nie jest mocną stroną Szczecinka - w wielu miejscach pieszy musi rozróżnić część przeznaczoną dla siebie od tej dla jednośladów po kolorze. Piktogram rowerzysty czasami pojawia się w wytartej formie, a czasami wcale go nie zobaczymy.
Deptak - tu nie warto jeździć
Ulice Bartoszewskiego i Bohaterów Warszawy to miejsca, gdzie lepiej zrezygnować z przejażdżki rowerem. Od Galerii Nova do Hosso mamy co prawda wytyczone dwie ścieżki, ale piesi nie zwracają uwagi na czerwone paski z kostki polbrukowej. Oznakowanie poziome wygląda, jakby pamiętało czasy koalicji PO-PS w powiecie.
Dodatkowo przy pizzerii w Piwnicy ścieżka rowerowa ogranicza się do kilku centymetrów - bo kierujący jednośladem musi ustąpić menu na tzw. potykaczu.
Na tej samej ulicy takich „potykaczy” jest więcej - to słupy oświetleniowe. Na odcinku od Parkowej do Sądu Rejonowego rowerzyści mają do dyspozycji około metrową ścieżkę, z której część “zjadają” uliczne latarnie. Dodatkowo jej oznakowanie jest tak mizerne, że piesi nie zauważają, że wchodzą na ścieżkę.
Ścieżka to czy nie?
Wjeżdżamy w ulicę Cieślaka. Od cmentarza aż do Komunikacji Miejskiej ciągnie się piękna, równa, asfaltowa nawierzchnia. Bodaj jedyna w takiej technologii w mieście. Tylko czy to jest ścieżka rowerowa? A może chodnik? 2 w 1? Odpowiedzi nie otrzymamy, bo znaki pionowe i poziome milczą w tym temacie.
Po górach, dolinach…
Cytat z kościelnej pieśni idealnie pasuje do przestrzeni Szczecinka. A dokładnie do krajobrazu parkowego. Urokliwy zakątek wykorzystywany przez mieszkańców i turystów pozostawia jednak wiele do życzenia. Nawierzchnia parkowych ścieżek już dawno straciła swoją “gładkość”, a korzystanie z niej po deszczu może wiązać się z tworzeniem efektownych fontann. Niezbyt przyjemnie jest także na ścieżce przy Mickiewicza. Ci, którzy wybiorą przejażdżkę w sąsiedztwie ulicy, nie parkowymi alejkami, muszą liczyć się z tym, że przy mijaniu się z rowerzystą jadącym z naprzeciwka ich koło zaliczy kolizję ze studzienką. Kilkukrotnie można zderzyć się z metalową klapą znacznie wystającą ponad nawierzchnię ścieżki.
Wyszyńskiego - tu jest ciekawie
Na jednej z głównych dróg w mieście rowerzyści napotkają także wiele “kwiatków”. Jadąc przez skrzyżowania przy Powstańców Wielkopolskich i Pileckiego istnieje realna szansa, że zza rogu wyjdzie nam pod koła pieszy. Zresztą swobodne manewrowanie w tych miejscach graniczy z cudem. Przestrzeń między ścianami kamienic a łańcuchem oddzielającym chodnik od jezdni jest niewielka.
Wspomniane skrzyżowania mają jeszcze jeden mankament - jadąc od strony Kina Wolność zatrzymujemy się po prawej stronie przejścia dla pieszych w ciągu Pileckiego. Ale żeby uruchomić sygnalizator musimy zejść z roweru, wcisnąć guzik z drugiej strony przejścia, wsiąść na rower i jechać dalej.
Przy ulicy Wyszyńskiego zaobserwowaliśmy jeszcze jeden, ciekawy przykład. Jeśli rowerzysta kieruje się kolorami kostki chodnikowej (bo przecież nie oznaczeniami na drodze, tych nie uświadczymy), to na wysokości NETTO będzie musiał liczyć się z kolizją z… przystankiem autobusowym.
Nowe nie znaczy lepsze
Tłumaczenie złej jakości ścieżek rowerowych w Szczecinku argumentem “bo to było robione lata temu” nie przejdzie. Wystarczy wybrać się na ulicę Koszalińską i obejrzeć nową drogę prowadzącą do Aldi. Chciałoby się zakrzyknąć “majstersztyk!”. Ale do sedna: jadąc ulicą Koszalińską korzystamy ze ścieżki rowerowej. Ale tuż przed wjazdem w osiedle musimy zsiąść z roweru, bo nie ma tu przejazdu. Po drugiej stronie przejedziemy może 3-4 metry, żeby znów zsiąść z jednośladu i przeprowadzić rower. Potem kilkadziesiąt metrów i kolejna gimnastyka zsiadanie-wsiadanie. Po czym dostajemy ścieżkową mozaikę, bo projektanci i wykonawcy nie potrafili zgrać dwóch przestrzeni dla rowerzystów.
Zaparkuj… albo lepiej nie
Skoro Szczecinek to “miasto rowerowe” wydawać by się mogło, że dba się o korzystających z jednośladów. Chyba, że zakłada się, że odwiedzanie cmentarza czy niektórych instytucji nie łączy się z jazdą na rowerze. Oto trzy przykłady - ulica Cieślaka, nieopodal cmentarza. Stojak na rowery jest, ale mocno zarośnięty. Podobnie jest przed budynkiem Starostwa. Tu parkując nasz rower musimy kołem naruszyć nasadzenia przed budynkiem. I jeszcze park miejski, tuż przy muszli. Ogrodzenie sceny stało się wielkim, rowerowym parkingiem. Uczniowie I LO korzystają z jednośladów, ale przed szkołą jest miejsce dla samochodów nauczycieli, nie dla ekologicznego transportu.
Czy Szczecinek jest “rowerowym miastem”?
Biorąc pod uwagę powyższe mankamenty i zastrzeżenia do funkcjonowania roweru miejskiego odpowiedź nie jest pozytywna. Bez wątpienia potrzeba zmian, a tematem muszą zainteresować zarządcy dróg - tak miasto, jak i powiat. I nie chodzi tu tylko o oznakowanie czy jakość nawierzchni. Trzeba też zwracać uwagę na widoczność.
Rowerzyści wjeżdżający na przejazd muszą być widoczni dla kierowców. Niestety na ulicy Koszalińskiej czy na Rzemieślniczej kierowca w ostatniej chwili może zauważyć jednoślad wyłaniający się zza krzaków. Może w przyszłym sezonie nad Trzesieckiem będzie lepiej - pozostaje liczyć na zmiany.
8 4
Panie P., cyt:...najgorsi to są ci rowerzyści , jadę samochodem i trzeba slalomem za gamoniem jechać. Chwila nieuwagi i wypadek gotowy. Widząc jak wybrana grupka cyklistów system rozsadza i przejeżdża prze pasy lub beztrosko buja się po s11. Jestem za tym, aby towarzycho tez płaciło OC skoro chcą się poruszać po drodze. Chodniki są dla ludzi, czasami starszych i dzieci. Skoro ja muszę uważać na króla roweru to wypada aby kruuuul uważał na pieszego. Tak zdrowa gradacja odpowiedzialności w społeczeństwie.