Sołtys w pojedynkę nic nie zdziała – rozmowa z sołtysem Turowa Mariuszem Bagińskim

Pełne emocji zebranie, skargi i groźba odwołania ze stanowiska. Jak sytuację w rodzinnym Turowie postrzega sołtys? Jakie są jego plany? Co uważa za największą bolączkę swojej miejscowości? I czy zamierza złożyć mandat?

[ZT]26574[/ZT]

Jesteśmy kilka dni po spotkaniu w Turowie. Jak w pana odczuciu wygląda sytuacja we wsi?

Z mojego punktu widzenia wygląda tak, że w Turowie znalazła się niewielka grupka mieszkańców, którzy opatrznie rozumieją rolę sołtysa. Oczekują, że sołtys osobiście wyleje im asfalt na drogę, odśnieży podjazd do domu albo wywiesi flagi. Nie jest to duża grupa, może z dziesięć osób. Jednak mam wrażenie, że są to osoby źle nastawione zarówno do mnie, jak i moich działań i to od samego początku drugiej kadencji, czyli od 2019 roku.

Podczas spotkania zorganizowanego 13 stycznia padło pod pana adresem szereg zarzutów.

Rzeczywiście tak było, jednak większość z nich jest bezpodstawna. Sołtys jednoosobowo nie poprawi życia we wsi. Muszę też z przykrością stwierdzić, że liczyłem na większą współpracę ze strony mieszkańców, ich większe zaangażowanie w życie lokalnej wspólnoty. Każdy z sołtysów potwierdzi, że Turowo to specyficzne miejsce, mimo starań wciąż słabo zintegrowane i bierne. Wielokrotnie wychodziłem do mieszkańców z inicjatywą zrobienia czegoś wspólnie lecz napotykałem opór. Gdy sadziłem kwiaty przy zatoczce autobusowej, nikt nie chciał się przyłączyć, gdy posadziliśmy dąb, musiałem całe lato osobiście go podlewać, bo nikt nie chciał mnie wyręczyć.

Dlaczego 11 listopada w Turowie nie zawisły flagi państwowe?

Ponieważ musiałem pojechać z dzieckiem do sanatorium i ponownie nie znalazł się nikt kto zechciałby podjąć się tego obowiązku. Pytałem dwie osoby – odmówiły. Okazuje się, że jak zagłębimy się w szczegóły to najdrobniejsza sprawa wymaga wiele zachodu. Flagi należy pobrać, uprasować, a następnie umieścić na co drugiej latarni, wzdłuż całej drogi powiatowej, biegnącej przez Turowo. Potrzebny jest czas, chęci, samochód…

Głównym zarzutem kierowanym pod pana adresem był brak właściwej komunikacji z mieszkańcami. Mogliśmy usłyszeć, że nie odbiera pan telefonów, nie zwołuje zebrań i społeczność nie wie jakie decyzje zapadają w gminie.

Od siedmiu miesięcy faktycznie bardzo zmniejszyłem swoją aktywność sołecką. Po pierwsze zdecydowały o tym względy osobiste, po drugie zdrowotne (zarówno moje jak i mojego dziecka). Źle się z tym czuję, jednak nie chciałbym bardziej szczegółowo omawiać tematu. Telefony od mieszkańców odbieram zawsze. Jak mógłbym inaczej znaleźć się w miejscowości gdy płonął komin na jednym z domów lub o piątej rano wyciągać autobus, który wpadł do rowu? Zebrań wiejskich nie ma wiele, bo te które zwołałem cieszyły się minimalnym zainteresowaniem mieszkańców, brało w nich udział może dziesięć osób.

Dlaczego nie uczestniczy pan w spotkaniach Rady Gminy? Czy nie jest to podstawowy obowiązek sołtysa i radnego?

Z wielkim zdziwieniem odnotowałem, że mnie oraz czterech innych radnych zaliczono do tak zwanej „opozycji”. Ja się opozycją wobec nikogo nie czuję. Podziały polityczne dotyczą według mnie Warszawy i polityki krajowej, nie tak małych, lokalnych wspólnot. Z tego powodu czuję się na Radzie Gminy osobą wykluczoną. „Radni opozycyjni” mają obniżone diety, nie przewodzą też żadnej komisji. Mój udział w tych spotkaniach ogranicza się do podnoszenia ręki i zatwierdzania cudzych decyzji. Ja z takim stanem rzeczy się nie godzę i w posiedzeniach Rady nie uczestniczę. Aby była jasność nie pobieram też z tego tytułu diety. Uważam że tak jest uczciwiej wobec mieszkańców, którzy mnie wybrali. Poza tym nie wszyscy wiedzą, że w planie obrad zniesiono punkt „wnioski i zapytania sołtysów” oraz w ramach oszczędności zlikwidowano fundusz sołecki. Z tego funduszu, który wynosił 36 tys. zł rocznie mogliśmy zakupić nagłośnienie na imprezy, wspomóc mieszkańców, klub piłkarski czy doinwestować zakrzewianie wsi. Obecnie nie dysponujemy żadnymi środkami i nie możemy zabierać głosu. Nie wiem po co miałbym więc tam chodzić.

Czy tym samym nie odcina się pan od najświeższych informacji i decyzji podejmowanych przez Gminę?

Nie, ponieważ przed każdym posiedzeniem otrzymuję komplet dokumentów. Tym sposobem jestem na bieżąco ze wszystkimi sprawami.

Dlaczego wobec tak krytycznej postawy wobec działań Rady Gminy nie złoży pan mandatu?

Nie zrobię tego ponieważ mam nadzieję, że to stan przejściowy i sprawy ulegną zmianie. Sądzę też, że moje dotychczasowe osiągniecia potwierdzają, że jestem zaangażowanym sołtysem i mam się czym pochwalić.

Co takiego uczynił pan dla swojej miejscowości? Wymieńmy kilka inicjatyw, aby przypomnieć je czytelnikom, a przede wszystkim mieszkańcom.

Jako sołtys jestem blisko ludzi. Pomagam, wspieram, przekazuję dalej zgłaszane skargi. Nie tak dawno przekazałem np. ogromny materac na cele charytatywne. Okazało się, że za pośrednictwem PCPR-u powędrował do wielodzietnej rodziny z Turowa, z czego jestem niezmiernie zadowolony. Wyręczając gminę sam wypożyczyłem podnośnik i ściąłem drzewo grożące zawaleniem na dom jednego z mieszkańców.  Jestem za każdym razem gdy społeczność mnie potrzebuje, szukałem „na cito” kominiarza by pomóc sąsiadce, mediowałem w sporze sąsiedzkim innych mieszkańców. Gdy było trzeba wzywałem na pomoc policję lub inne służby. Organizowałem „Dzień Dziecka” i „Dzień Matki” oraz paczki na Mikołaja dla najmłodszych mieszkańców. Mogę wysoko ocenić współpracę ze Szkołą Podstawową oraz panem Cezarym Sierzputowskim, dawnym opiekunem boiska Orlik. Żałuję tylko, że nie nawiązałem bliższej współpracy z obecnym radnym, panem Nogą, może wówczas sprawy przebiegałyby bardziej gładko.

Co stoi na przeszkodzie, aby kontynuować te działania?

Na przykład to, że odsunięto mnie od sali wiejskiej, a nawet oskarżono o kradzież sztućców jakie były na jej wyposażeniu! A to przecież ja napisałem fajny projekt na modernizację tej sali i wpadłem na pomysł by wybudować w niej stałą scenę (którą zresztą sfinansowaliśmy z funduszu sołeckiego). To są właśnie decyzje, z którymi tak trudno mi się pogodzić.

Nie może pan korzystać z sali? Proszę rozwinąć temat.

Jakieś trzy lata temu zostałem poproszony przez pana wójta o zwrot kluczy. Dlaczego? Nie wiem do dzisiaj. W dodatku krótko po tym fakcie zostałem również oskarżony o kradzież laptopów, sprzętu nagłośnieniowego oraz noży i widelców, jakie były na wyposażeniu sali. Składałem nawet w tej sprawie wyjaśnienia na policji. A fakty są takie, że na czas remontu, laptopy trafiły do zamkniętej szafy, a sprzęt nagłośnieniowy pod opiekę pani dyrektor Szkoły Podstawowej w Turowie. Ot i cała kradzież! Co się stało z widelcami – nie mam pojęcia…

Mieszkańcy zarzucają panu również, że nie zamieszkuje pan w Turowie, a więc nie może być na bieżąco z aktualnościami we wsi.

Ta sprawa miała swój początek siedem lat temu, gdy rozpoczynałem pierwszą kadencję na stanowisku sołtysa. Chciałbym zaznaczyć że ja z Turowa pochodzę, tu zostałem ochrzczony, tutaj się wychowałem i uczęszczałem do szkoły podstawowej. W Turowie również mieszkam, płacę podatki i płacę za odpady komunalne. To gdzie sypiam, a ze względów zawodowych jest to ostatnio Szczecinek, nie ma znaczenia. W tej kwestii pewna pani złożyła na mnie skargę do wojewody, który ostatecznie nie dopatrzył się naruszenia przepisów, więc temat uważam za zamknięty.

Może jednak warto założyć konto na Facebooku i za jego pomocą komunikować z mieszkańcami?

Kiedyś takie konto funkcjonowało, jednak z jakiegoś powodu - nie do końca pamiętam jakiego - Facebook nam je zamknął. Jeśli jest jednak taka wola mieszkańców i oni naprawdę będą tam zaglądać to ja oczywiście takie konto ponownie założę.

Czy ma pan jakieś prywatne zatargi z ludźmi, którzy dziś dążą do pana odwołania?

Mogę powiedzieć, że tak. Jednego pana przyłapałem jak pił piwo pod sklepem, a potem prowadził samochód – niestety uciekł zanim zdołałem zawołać służby. Inny strzelał do psa z wiatrówki, jeszcze inny próbował odprowadzać własne ścieki do jakiejś prywatnej, cudzej studni na polu… Kilka takich historii by się znalazło.

Co się stanie jeśli mieszkańcy zbiorą wymaganą liczbę podpisów i odwołają pana ze stanowiska?

Na razie dotarła do mnie wiadomość, że lista zawierająca dane wrażliwe, czyli imiona, nazwiska i pesele, leży sobie w ogólnodostępnym miejscu w sklepie… a przecież obowiązuje RODO i to narusza pewne przepisy. Wiem, że są mieszkańcy którym to nie odpowiada, więc podejmę interwencję. Nawet jeśli dojdzie do odwołania mnie ze stanowiska, jestem bardzo ciekaw kto podejmie się tej pracy – trudnej i odpowiedzialnej, za minimalną gratyfikację finansową… i jak długo wytrzyma. Założę się po 5-6 miesiącach ta osoba sama zrezygnuje.

Czy gdyby jednak ta kadencja skończyła się przed czasem to będzie dla pana koniec przygody z samorządem?

W żadnym wypadku. Nawet jeśli zostanę odwołany, obiecuję że będę kandydował w kolejnych wyborach.

Czy chciałby pan poruszyć na koniec jeszcze jakąś kwestię?

Chciałbym życzyć mieszkańcom Turowa zdrowia, spokoju oraz poprosić, aby nie skreślali swojego sołtysa z powodu niepowieszonej flagi.

Uwaga: Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi i szacunku dla cudzych poglądów. Komentarze obraźliwe oraz wulgarne będą usuwane. 

[ZT]19233[/ZT]