Obudził się z dziwnym przeświadczeniem, że coś się stało. Nie wierzył w sny, ale od kilku dni dokuczał mu jakiś nieokreślony wewnętrzny dygot. Powiódł oczyma po pokoju, starając się złapać jakieś punkty odniesienia, związki z rzeczywistością. Na kaloryferze stała ćwierćlitrowa butelka, taka w jakiej za komuny sprzedawano śmietanę, wypełniona białym płynem. Ciepłe mleko – pomyślał przywołując wspomnienia ze szkolnej stołówki. Wierny Mariusz, jak co rano, zostawił śniadanie – mleko i bułka maślana. Swoją drogą, skąd on brał te butelki, chyba już takich nie robią – pomyślał. Niepokój trawił go nadal, jak ćmiący ząb. Co to jest, do cholery – pomyślał. Wsłuchał się w odgłosy domu, szukając znajomych dźwięków. Nagle dotarło do niego coś irracjonalnego. Nie było żadnych dźwięków. Przez uchylone okno nie dobiegał śpiew ptaków, ochroniarz nie siorbał w przedpokoju porannej kawy, nawet wygnieciony w pościeli dołek po kocie zdawał się milczeć. Kici, kici – zaciciał spragniony czyjejś obecności, choćby kociego futra pod ręką. Nie przyjdzie – dobiegł głos z kąta pokoju. Kto tu jest, do cholery – zawołał. Kręcił się chwilę szukając okularów. Zdumiony, zobaczył wielkiego, posiwiałego szczura. Szczur chrupał karmę z kociej miski. Jak to nie przyjdzie – krzyknął, a głos mu się załamał przechodząc w falset. Nie przyjdzie – powtórzył szczur – wszyscy odeszli, ja zostałem, za stary jestem na emigrację. Na emigrację – opadł ciężko na łóżko – na jaką, do cholery, emigrację? Rozmawiam ze szczurem – pomyślał z przerażeniem – chyba rzeczywiście powinienem odwiedzić psychiatrę, albo może lepiej egzorcystę. Wstał i zaczął wciągać pospiesznie wczorajsze ubranie. Nikt nie odebrał czystego z pralni – pomyślał – już ja im pokażę. I nie odbierze – odezwał się głos z kąta. To niemożliwe – pomyślał. Zerknął w stronę kocich misek. Szczur nadal tam siedział. Miał jakoś znajome rysy twarzy. Co mi się roi – myśli galopowały, tupiąc jak białe mewy, albo raczej czaple. Ale szczur był całkiem realny i miał niepokojąco znajomy pysk. Niemal czuł otwierające się kolejno szufladki pamięci. Nie ta, nie ta, wiedział, że nie odpuści dopóki… Czyja to twarz ? Czesław, ty bydlaku! – olśniło go nagle. Szczur zarechotał. Ale spotkanie, nie spodziewał byś się – odparł – a powinieneś się domyślić. Wiesz, że lubię pogrzebać w cudzej szafie i zabrać co nieco do swojej. Ale u ciebie cienko. Byłeś marnym opozycjonistą, właściwie żadnym. Dzisiaj to co innego, nazbierało by się trochę. Cicho – rozejrzał się nerwowo. Wyluzuj, przecież mówiłem że wszyscy odeszli – mruknął z pogardą szczur, nie przerywając posiłku. Ogarnięty przerażeniem wciągnął wygniecioną marynarkę i wyszedł do ogrodu. Był pusty. Ostrożnie poczłapał w stronę otwartej furtki. Co się dzieje – pomyślał – zaraz wtargnie tu ta cała nawiedzona hołota, obrońcy praw kobiet, zwierząt, konstytucji albo Bóg wie, czego jeszcze. Czy oni wszyscy nie rozumieją, że nie może zajmować się takimi bzdurami, czy nie potrafią docenić prawdziwego męża stanu? Wyjrzał na ulicę. Czuł się nieswojo. Od dawna nie chodził pieszo, nie spacerował, wszędzie limuzyną. Ulica była zupełnie pusta. Skręcił w Koszykową i pomaszerował w stronę Raszyńskiej. Nigdzie żywej duszy. Autobusy stały na środku jezdni, w pół drogi między przystankami. Miotał się dłuższą chwilę rozglądając się i nasłuchując. Wreszcie zrezygnowany wrócił do domu. Zatrzasnął furtkę i wszedł do przedpokoju. Na ławce czekał facet w garniturze. Twarz miał przerażoną i lekko otwarte usta, jak u zagubionego dziecka. Adrian – ucieszył się na widok człowieka – zostałeś. Andrzej – zaperzył się Adrian, zrywając się z ławki. Dobrze, dobrze, może być Andrzej, chociaż co za różnica. Wybory, trzeba koniecznie przeprowadzić wybory, teraz w maju, bo kraj pogrąży się w politycznej zapaści – bełkotał Andrzej. Uspokój się, jak chcesz zrobić wybory – odparł – przecież nie ma wyborców. Sasin nie zostawił nawet jednej urny, żebym mógł na ciebie zagłosować, a przechwalał się, że o wyborach wie więcej od szefa PKW. Wszędzie miernoty. I jeszcze podkulił ogon w chwili próby. A ty zostałeś, Adrian. Andrzej – chlipnął Adrian. Oczy mu się szkliły. Miałem być prezydentem, napisałem cały zeszyt dowcipów na tik toka. Starczy na dwie kadencje, i co teraz? – rozszlochał się na dobre. Nie rycz, może następnym razem – odezwał się z szorstką łagodnością. Nie będzie następnego razu – głos z kąta zabrzmiał złośliwie. Zamknij się Czesław! – butelka po mleku poleciała w stronę kocich misek. W ostatniej chwili skręciła dziwnie, jak samonaprowadzająca rakieta i strąciła z komody szklany, pięknie podświetlony globus Polski. Kryształki potoczyły się po podłodze. Cholera, gdzie ja teraz taki globus? Przecież to ręczna robota – zaklął. W przedpokoju załomotały podkute buciory. W progu stanął mężczyzna w resztkach wojskowego munduru. Kurtce ktoś oberwał pagony i rękawy. Zamiast spodni przybysz miał jakieś tęczowe gacie. Mariusz, jak ty wyglądasz! – zawołał – tfu, tęczowa zaraza. Bunt w armii, przegrupowują się w Lesie Kabackim, lada chwila tu będą – ledwie dyszał przybysz. Jaki bunt, kto dowodzi? – zapytał z niedowierzaniem. Półkownik* Zbigniew Bujak – wychrypiał Mariusz i zemdlał. Czerwona hołota – wrzasnął – rację miał Antoni, trzeba było wszystkich pozamykać. W ogrodzie słychać było trzask łamanych gałęzi. Spojrzał przez uchylone drzwi. Trawnik buchtowała wataha dzików z olbrzymim postrzałkiem z ledwie wygojoną raną na grzbiecie. Odyniec patrzył na niego z wyrzutem. A, to od Jana Krzysztofa – pomyślał cofając się lękliwie – byłem pewien, że powystrzelał wszystkie. Dziki zniknęły równie niespodziewanie, jak się pojawiły. Zdziwiony wyszedł na próg. Ziemia zadudniła. W ogrodzie zaroiło się od jazdy. Piękne, smukłe, silne konie niosły jeźdźców w szyszakach i półpancerzach praktycznych. Na plecach pancernych szumiały pióra. Ki diabeł, chyba jednak psychiatra – pomyślał. Polskie konie arabskie ze stadniny w Janowie – zarżał rosły ogier. Niesiemy chorągiew husarii pod komendą półkownika* Bujaka. Na prawym skrzydle dragoni kapitana Frasyniuka, a na lewym artyleria porucznika Piniora, co to ją uzbroił za ukradzioną kasę. Zdradzieckie mordy – wykrzyknął. W uszach słyszał krew tętniącą pod zbyt dużym ciśnieniem. Odbieram posłowi głos – wysyczała kukła marszałka, z której szybko uchodziło powietrze, aż opadła jak przebity balonik. Ręce knechtów złapały go pod pachy i powlekły za krzewy czeremchy. W dolince nad stawem siedział wachmistrz Luśnia i opalał w ognisku ledwie co zastrugany dębowy palik. Jeszcze Polska nie zginęła – nucił nad miską whiskasu stary szczur Czesław. W oczach paliły mu się iskierki, jakby malutkie sierpy i młoty.
W hołdzie Sławomirowi Mrożkowi, z pokorą wielbiciel – Witek Kędzierski
*Ponieważ otrzymuję sporo maili z uwagami, że "półkownik" pisze się przez "u", proszę o puszczenie w świat informacji - łamigłówki. W czasach komuny istniało zarówno słowo "pułkownik" jak i "półkownik", a każde z nich znaczyło co innego. Moją intencją było obsadzenie Zbigniewa Bujaka w "Upadku imperium" w roli półkownika.
Miłej zabawy w poszukiwanie "półkownika". Witek Kędzierski
[ZT]20167[/ZT]
czytelnik00:15, 10.05.2020
Przeczytałem kilka zdań i mam dość. Tekst nudny i ciężko się czyta przez brak akapitów. Czy iszczecinek nie ma już czego publikować, że wrzuca wypociny wyborców PO?
Czytelnik08:52, 10.05.2020
Co to ma być? Ile Pan Autor wypił, wciągnął noskiem lub jedno i drugie przed napisaniem tego bohomaza?
mieszkaniec10:19, 10.05.2020
autor zdecydowanie powinien jeść mniej grzybków halucynogennych wtedy wróci do rzeczywistości.
AQQ10:49, 10.05.2020
POROZUMIENIE Gowina.PO ROZUMIE NIE został ślad.
Covidek1911:18, 10.05.2020
Co to za gówno? Wirus grafomanii jest groźniejszy od Covida 19 i dotarł na Niezddobną
Stalin 14:33, 10.05.2020
Zanim przeczytałem treść tekstu pomyslalem o upadku PIS i o prezesie (spiepszaj dziadu) niestety pomylka jestem rozczarowany.??
Ja17:56, 10.05.2020
Brzmi jak wypracowanie naprutego gimnazjalisty. Nie macie już kogo publikować? Nawet dość żenujące teksty Berezowskiego czytało się już ciekawiej. Nowy iszczecinek staje się powoli amatorskim brukowcem.
ZPP19:41, 10.05.2020
W Historii był Janosik i Robin Hood. Zabierali bogatym i oddawali ubogim. To wszystko co bogatym zabrali, do joty biednym oddali. Ekipa PiS, zwana "pisektą", "pisbandą" (i inaczej jeszcze też), udaje ich zachowania, zabier WSZYSTKIM i oddaje SWOIM oraz 'nie swoim", aby ich przekupić aby byli "SWOI". Czyli żeby byli OSWOJENI, jak pieski przy nodze. Zastosowali chwyt sprawdzony, piesków oswojonych mają około 20% w społeczeństwie i 90% w aparacie władzy, a tych trzymają "za buźkę" (żeby nie powiedzieć za mor@dę). Z tych pieniędzy WSZYSTKIM zabranych przed ROZDANIEM OSWOJONYM, podkradają dla siebie - szacuję 10% = miliardy złotych i popatrzcie - poszło 2 mld. ta telewizję (piswizję) publiczną, na Fundację Narodową, która jest oaza dla cwaniaków, nierobów. Ten gang cwaniaków ulokował się już z kapitałem osobistym w innych egotycznych krajach, że wspone taka jedna panią exposeł, co kredyt ok. 6mln.zł zaciągnęła w skokach, kasę ulokowała na Cyprze nie ma zamiaru spłacać. Inny pan, też od PiSu, dziesiątki milionów złotych wyprowadził jednym skokiem do Luksemburga i ma się dobrze, a o 0,5mld. zł dla Fundacji Czartoryskich, gdzie nieKulturalny minister palce maczał, nie wspomnę.
A tym wszystkim chyba steruje Zespół Pracy Państwowej.
I co? Chcecie dalej PiS chwalić gryząc deskę i patrząc na gniazdko elektryczne, skąd wkrótce popłynie prąd 2xdroższy a Sasin NIC NIE DOPŁACI.
ZZP20:09, 10.05.2020
Zapomniałeś dlaczego PO przegrywa od lat? Właśnie dlatego że zabierali wszystkim a dawali swoim. PiS przynajmniej rozdaje ludziom socjal. PO uboższych potrafiło tylko obrażać.
g-a21:07, 10.05.2020
Określenie tych wypocin mianem grafomanii byłoby obrazą wszystkich grafomanów.
Bruce Davids23:53, 10.05.2020
Witam wszystkich, czy obecnie znajdujecie się w poważnym kryzysie finansowym. Czy potrzebujesz pożyczki? Czy Bank odrzucił cię i chcesz pożyczki, która zaspokoi wszystkie Twoje potrzeby? - Nie ma problemu. Bez względu na sytuację finansową. Możemy zaoferować kredyty hipoteczne, kredyty komercyjne, kredyty prywatne i kredyty wyłącznie na cele edukacyjne.? Nie szukaj więcej, ponieważ możemy pomóc Ci zabezpieczyć to, czego potrzebujesz.
Pytania / wsparcie? - E-mail ([email protected]) i otrzymaj odpowiedź w ciągu kilku godzin.
Możemy pomóc Ci w pożyczce w wysokości od 5000 do 200 milionów USD w celu rozwiązania problemów finansowych przy bardzo niskim 3% oprocentowaniu na okres od 1 do 30 lat (12-360 miesięcy). Ten program finansowania pozwala klientowi cieszyć się niską spłatą odsetek w czasie trwania pożyczki po zabezpieczeniu z nami pożyczki. Twoja wolność finansowa jest w twoich rękach!
Chcielibyśmy usłyszeć od ciebie! Jeśli masz wątpliwości lub chcesz wyjaśnić, napisz do nas na adres
E-mail: [email protected]
<XXX>21:47, 11.05.2020
Złóż ofertę Kaczyńskiemu, on potrzebuje kasę na Srebrną.
NapLeton19:46, 12.05.2020
Ja na miejscu autora bym wybrał inny portal do przekazywania tego typu tekstów bo wiekszoąść ludzi z Szczecinka to Janusze i Grażynki którzy zachwycają się Hot16challenge wykonaniu Dudy lub gównianych lektór pokroju "Kordiana" co leciał na chmurze xDD
5 9
A czy wrzucał kiedyś cokolwiek innego?
4 6
Jesteście ślepi przecież ta banda poko sprzedała wszystko, a nieudaczniki co rządzą dali dzieciom 500+, emerytom 13 i piszecie takie bzdury i korzystacie z tych przywilejów . WSTYD pisać zakłamany lud.