Czy Szczecinek straci miliony z Unii Europejskiej? Czy planowane planetarium w ogóle powstanie? Dlaczego miasto, jako lider ZIT-u szczecineckiego, nie otrzymuje praktycznie żadnych innych dotacji z funduszy europejskich?
W wywiadzie burmistrz Jerzy Hardie-Douglas tłumaczy kulisy zamieszania wokół Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych (ZIT), ostrzega przed możliwą stratą środków i nie kryje rozczarowania sytuacją polityczną.
🎥 Cały wywiad do obejrzenia na portalu iszczecinek.pl i w mediach społecznościowych.
Co to są ZIT-y?
– ZIT-y to unijne pieniądze, które samorządy mogą wykorzystać na wspólne, strategiczne inwestycje. Są dystrybuowane przez Urzędy Marszałkowskie do lokalnych konsorcjów. Liderem ZIT-u szczecineckiego jest Szczecinek, ale w skład wchodzą też wszystkie gminy powiatu oraz starostwo.
– tłumaczy burmistrz.
Łączna pula środków to około 50–60 milionów złotych, jednak – jak zauważa – wszystko zależy od kursu euro. – Silna złotówka to mniejsze wsparcie z Brukseli. Paradoksalnie – im gorzej dla waluty, tym lepiej dla samorządów.
Planetarium za ponad 20 milionów? Plan jest, ale...
Największym projektem Szczecinka zgłoszonym do dofinansowania z ZIT-u jest budowa planetarium. Miasto liczy na pozyskanie ponad 20 milionów złotych.
– To inwestycja, która mogłaby być unikatową atrakcją turystyczną i edukacyjną w regionie. Oczywiście dokładamy też własne środki.
– mówi burmistrz.
Problem w tym, że... mogą nie zdążyć z dokumentacją.
Zmiana zasad w trakcie gry
Jak tłumaczy Jerzy Hardie-Douglas, pierwotnie czas na przedłożenie kompletu dokumentów (m.in. pozwolenia na budowę) upływał z końcem września 2026 roku. – Nagle zmieniono zasady i dano nam czas tylko do końca czerwca tego roku. To absurd – projekt planetarium dopiero został zlecony.
Inne gminy borykają się z brakiem decyzji środowiskowych. – Marszałek zagroził, że jeśli nie zdążymy, to pieniądze z naszego ZIT-u trafią do innych, gotowych do wydatkowania.
– Podczas ostatnich rozmów z marszałkiem, ustalono plan awaryjny, jak wyjść z impasu. Dokumenty będziemy składać etapami. Jest szansa, że planetarium jednak powstanie.
– uspokaja burmistrz.
Polityka czy rozwój?
Zdaniem burmistrza to nie tylko problem proceduralny.
– To również kwestia polityczna. Nie dostajemy praktycznie żadnych innych środków z funduszy unijnych. Dlaczego? Bo nie mamy projektów – zastałem w urzędzie pustą szufladę. Ale też dlatego, że nie poddaję się dyktatowi lokalnych baronów partyjnych.
Burmistrz odnosi się do zarzutów ze strony polityków Platformy Obywatelskiej, z którą był wcześniej związany. – Oczekują, że mimo iż nie jestem członkiem PO, mam się słuchać ich decyzji. To niedorzeczne. Nie ulegnę szantażowi. Jeśli ktoś działa na szkodę miasta, bo chce się potem pochwalić: 'on nic nie zrobił', to jest to skrajnie nieodpowiedzialne.