Zamknij
fot. Magdalena Michalska

Na gotowanie zawsze znajdę czas – wywiad z Katarzyną Jezierską, uczestniczką X edycji MasterChef

Magdalena Michalska 18:26, 28.11.2021 Aktualizacja: 18:39, 28.11.2021

Na gotowanie zawsze znajdę czas – wywiad z Katarzyną Jezierską, uczestniczką X edycji MasterChef

Na gotowanie zawsze znajdę czas.

– wywiad z Katarzyną Jezierską, uczestniczką X edycji MasterChef

Gdzieś pomiędzy muffinkami ze słonym karmelem a ciepłą kolacją dla rodziny, pani Kasia opowiedziała nam o wrażeniach z programu, zamiłowaniu do kuchni polskiej i planach na własny biznes restauracyjny. Było słodko - słono, czasem pikantnie, ale przede wszystkim… pysznie!

Gotowanie to pasja, która towarzyszyła Pani całe życie?

Zawsze lubiłam gotować, ale kuchnia stała się moją prawdziwą pasją w momencie gdy zostałam mamą. To właśnie moje dzieci, a mam ich pięcioro, zainspirowały mnie do kulinarnego rozwoju.

Kto dowodził kuchnią w Pani domu rodzinnym?

Rodzice nie odznaczali się jakimś wyrafinowanym gustem kulinarnym. W naszym domu królowały tradycyjne, dobrze wszystkim znane potrawy, ze schabowym z ziemniakami na czele. Zdecydowanie więcej przyjemności z gotowania czerpał mój tato, a od czasów szkoły średniej ja byłam jego kuchcikiem. Mój udział w programie MasterChef stał się jednak przyczynkiem do odświeżania różnych rodzinnych historii i całkiem niedawno dowiedziałam się że siostra babci od strony taty była bardzo utalentowaną kucharką, a siostra taty piekła wybitnie pyszne torty. Może więc mamy to po prostu w genach…

Czy możemy powiedzieć że dziś kuchnia to Pani królestwo?

Bez dwóch zdań. W domu Jezierskich każdego dnia serwowany jest dwudaniowy obiad i kolacja „na wypasie”. Zawsze też dbam aby dzieci zabrały ze sobą pełnowartościowe śniadanie do szkoły. Zwykłe kanapki pojawiają się u nas tylko w chwilach największego pośpiechu! Zdradzę pani, że poza samym gotowaniem mam też wielką słabość do pięknych naczyń. Kolekcjonują talerze i stare sztućce, których przeróżne modele wypełniają szuflady. Tłumaczę sobie, że wykorzystuję je potem do zdjęć na Instagramie, prawda jest taka że to po prostu mój nałóg.

Rozumiem, że zanim zdecydowała się Pani na udział w MasterChef była Pani fanką programu?

Nie mam zbyt wiele czasu na oglądanie telewizji, więc jeśli już, to wybieram tylko interesujące mnie programy kulinarne. Śledziłam wszystkie minione edycje MasterChefa i w każdej miałam swojego ulubieńca. Wielu z nich obserwuję dziś na social mediach i z przyjemnością czerpię inspirację z ich dokonań.

Proszę powiedzieć, co, bądź kto pchnął Panią do wzięcia udziału w castingu do programu w TVN? Była to spontaniczna, czy przemyślana decyzja?

Pomysł udziału w programie wyszedł od męża, który usilnie zachęcał mnie bym wysłała swoje zgłoszenie. Gdyby zależało to tylko ode mnie pewnie nie starczyłoby mi odwagi! Pewnego wieczora stwierdził po prostu że już dość wymówek i siadamy do komputera. Od wysłania zgłoszenia do wyczekanego telefonu od produkcji minęło jednak sporo czasu i gdy już byłam prawie pewna że nic z tego nie wyjdzie, telefon nagle zadzwonił i usłyszałam „zapraszamy do udziału”.

Jaka była Pani reakcja w tamtej chwili?

Zaczęłam krzyczeć z radości. Jestem dosyć spontaniczną osobą, więc takiej eksplozji uczuć nie mogłam powstrzymać. Na szczęście w pracy udzielono mi bezpłatnego urlopu na czas udziału w programie, a mąż wraz z siostrą – którym w tym miejscu z całego serca dziękuję – troskliwie zaopiekowali się dziećmi podczas mojej nieobecności.

Pamięta Pani pierwsze chwile w MasterChef?

Pamiętam doskonale, bo był to początek wielkiej przygody. Do udziału zaproszono 28 kucharzy, a pierwsze zadanie odbyło się na Placu Szczepańskiego w Krakowie. Wymyśliła je pani Barbara Ritz – zwyciężczyni pierwszej edycji MasterChefa. Do przyrządzenia był tatar i przegrzebki– i tak się złożyło że obie potrawy wykonywałam wówczas po raz pierwszy w życiu. Emocje były wielkie jednak instynkt podpowiedział mi co robić. Natomiast gdy dotarliśmy do studia, stres znacznie się nasilił i kamery uchwyciły jak próbowałam podsmażyć bakłażan z parmezanem na zimnej patelni… Ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia najpierw marzyłam aby dostać się do programu, potem by zasłużyć na fartuch z własnym imieniem, a następnie by przejść do kolejnego i kolejnego odcinka…

Którego z gości programu wspomina Pani najmilej?

Zdecydowanie chefa Marcina Filipkiewicza, który okazał się skromnym i bardzo sympatycznym człowiekiem, a przy okazji wspaniałym nauczycielem. Pod jego okiem przyrządzaliśmy pstrąga z mizerią i dowiedziałam się jak wykonać kawior z ogórka. Do dziś utrzymujemy kontakt i przesyłamy sobie serdeczności.

A najbardziej surowy z jurorów?

Duży respekt wzbudził we mnie Jacek Grochowina, szef wielokrotnie wyróżnianej stołecznej restauracji „Nolita”. Przygotował on dla uczestników „tajemnicze skrzyneczki”, które po otwarciu okazały się skrywać: comber z jelenia, langustynki, warzywa oraz trufle. Nie do końca czułam to połączenie i musiałam działać w wielkim skupieniu. To właśnie podczas tego zadania pechowo rozwarstwił mi się sos truflowy, co zapamiętam na zawsze.

Czy program był okazją do nawiązania nowych przyjaźni? Wydaje się , że uczestnicy X edycji stanowią naprawdę zgraną paczkę?

Jeśli o mnie chodzi, szczerze polubiłam każdego z uczestników. Jestem w stałym kontakcie z większością z nich, a ostatnio odwiedziła mnie nawet Kamila Kamrowska – przemiła dziewczyna i bardzo utalentowana kucharka. Mam nadzieję, że kiedy program dobiegnie końca zorganizujemy w Nosibądach spotkanie w pełnym składzie , pośmiejemy się i powspominamy.

Udział w MasterChef pozwolił Pani rozwinąć skrzydła i w pełni uwierzyć w swoje możliwości?

To było wspaniałe doświadczenie, które uświadomiło mi że powinnam podążać za marzeniami. Skoro dałam radę dowodzić zespołem który podjął czterema daniami, aż ośmiu ambasadorów i zrobił to wszystko w półtorej godziny, dam sobie radę ze wszystkim.

Czy jest ktoś kogo opisałaby Pani jako swój kulinarny autorytet?

Uwielbiam Tomasza Jakubiaka – podobnie jak ja, miłośnika potraw mięsnych i wspaniałego gawędziarza, który bywa opisywany jako samozwańczy sarmata XXI wieku. 

Po programie przyszedł czas na powrót do rzeczywistości. Z jakimi reakcjami otoczenia się Pani spotkała?

Przyznam że miałam pewne obawy, bo każdy publiczny występ wystawia nas na osąd i czasem niezasłużoną krytykę, ale spotkałam się z tak wielką falą życzliwości i wsparcia, o jakich nie śmiałam nawet marzyć. Podczas emisji każdego odcinka telefon mój grzał się do czerwoności, a przyjaciele i znajomi mocno trzymali kciuki.

Jaki będzie kolejny krok w Pani zawodowym rozwoju?

Tak jak powiedziałam w programie, planuję otwarcie własnego lokalu gastronomicznego. To wielki cel do którego będę dochodzić małymi kroczkami. Pierwszym z nich będzie uruchomienie usług cateringowych. Marzę by moja przyszła restauracja serwowała najlepsze dania kuchni polskiej, z domieszką śródziemnomorskich specjałów takich jak mule czy krewetki. Ponieważ gastronomia to praca zespołowa muszę zgromadzić zaufaną drużynę i opracować autorskie przepisy pod którymi będę z dumą pisać swoje nazwisko. Zarówno ze względów finansowych jak i organizacyjnych moja restauracja powstanie w Nosibądach. Oczami wyobraźni widzę przestronne patio, letni ogród i staw z rybami, a na talerzach dziczyznę, świeżo pieczony chleb i langustynki.

Młode pokolenie podziela Pani fascynację kulinariami?

Dzieci są niezastąpionymi pomocnikami bez których wiele rzeczy po prostu by się nie udało. Każde z nich lubi pracę w kuchni, a córeczka Zuzia ma nawet specjalny fartuszek w którym bawi się w domowego MasterChefa.

Już wkrótce święta Bożego Narodzenia, co znajdzie się na wigilijnym stole uczestniczki MasterChef?

Polska klasyka pachnąca domem i miłością. Czerwony barszcz na zakwasie, pierogi oraz krokiety z kapustą i grzybami. Z ryb – karp w galarecie i śledzie, a na deser najlepszy domowy makowiec.


komentarz(9)

JolaJola

16 1

Kocham tą kobietę. Talent i skromność w jednym. Z całego serca życzę powodzenia z restauracją. 18:35, 28.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

FankaFanka

11 1

Jak wspaniale, że publikacja przed nowym odcinkiem MasterChefa ?. Pani Kasia chociaż już poza programem dla mnie zwyciężyła. Wybiorę się normalnie do tych Nosibądów i najem pyszności. 18:56, 28.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MaxMax

8 0

Bardzo podziwiam?. Cieszę się że taki talent mieszka w naszym regionie.? 19:28, 28.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OgladałemOgladałem

6 0

Gratuluję pani Kasiu?. 20:02, 28.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

EmEm

9 0

Pani Kasiu, gratuluję talentu i pasji! Mam nadzieję ze spełnią się Pani marzenia związane z gotowaniem.

P.S. Autorce artykułu gratuluję świetnego wywiadu. 21:22, 28.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MariooMarioo

5 0

Mistrzyni! Bez pani ten program stracił rumieńce. Jak to możliwe że Ela weganka bawi się dalej, a pani Kasi - takiej wszechstronnej kucharki - zabrakło? 01:44, 29.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

IgaIga

5 0

Gratulacje Kasiu,niech się spełnią marzenia o restauracji tego Tobie życzę i gratuluję tak wspaniałej, wspierającej rodziny. 06:28, 29.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ERER

4 0

Pani Kasiu! Gratuluję zdolności kulinarnych, odwagi i pasji. Życzę powodzenia w dalszej realizacji marzeń. Czekam niecierpliwie na otwarcie Pani restauracji. A pani Magdzie gratuluję "smakowitego" wywiadu :) 11:26, 29.11.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

wedkarzwedkarz

1 0

Przyjadę do Nosibądów do Pani i Jacka 18:42, 01.12.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%